PolitykaNiemieckie media: Polska jest podzielona

Niemieckie media: Polska jest podzielona

Polska opinia publiczna jest coraz bardziej podzielona i zradykalizowana. Ale to dopiero początek sporu o przyszłość kraju - czytamy w niemieckim miesięczniku "Merkur".

Niemieckie media: Polska jest podzielona
Źródło zdjęć: © Forum | Wojciech Matusik
Maciej Deja

"Nasilające się polaryzacja, podział i radykalizacja utrudniają budowę demokratycznej świadomości w Polsce" - pisze Felix Ackermann w obszernym eseju opublikowanym w niemieckim miesięczniku "Merkur" oraz na stronach internetowych tygodnika "Die Zeit". Jak czytamy, w Polsce zapanowała klaustrofobiczna atmosfera podejrzliwości, a wiele osób woli nie ujawniać publicznie swoich politycznych sympatii. "Urzędnicy boją się podejmować decyzje, całe instytucje obawiają się zajmowania jednoznacznych pozycji. Rodziny siedzące przy suto zastawionych świątecznych stołach przemilczają tematy polityczne, aby nie prowokować awantury" - czytamy.

Żyjący w Warszawie autor zwraca uwagę na zaostrzenie się tonu polskiej dyskusji, której coraz częściej towarzyszą obelgi i odmawianie drugiej stronie prawa do prezentowania innych poglądów. Nawiązując do słynnego już przemówienia prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, w którym padły słowa o "Polakach gorszego sortu" Ackermann pisze o wykluczeniu z narodowej wspólnoty wszystkich, którzy nie popierają rządu. "Podobnie jak Orban na Węgrzech, także prawicowi rewolucjoniści w Warszawie rozwinęli sposób komunikowania, w którym każdy, kto głosi publicznie coś innego, niż historyczny prymat narodu, zadenuncjowany zostaje jako jego zdrajca".

Polska to nie Węgry

Autor zastrzega przy tym, że nie można stawiać znaku równości między sytuacją w Polsce i na Węgrzech. "W przewidywalnej przyszłości nie będzie tu poparcia na poziomie 2/3 dla nieliberalnej polityki rządu. Wybory samorządowe pokazały, że mimo osłabienia trójpodziału władzy, przebudowy publicznych mediów w tuby propagandowe PiS-u i radykalnego zniszczenia wielu instytucji, Polska nie jest dyktaturą, jak myśli wiele osób na Zachodzie".

Ackermann krytykuje przy tym wypaczone wyobrażenie na temat sytuacji politycznej w Polsce, jakie występuje jego zdaniem w niemieckich mediach i niemieckim społeczeństwie. "Wyobrażenie o Polsce jako ciemnej plamie na mapie Eurazji, położonej w politycznej bliskości Rosji Putina i Turcji Erdogana, mówi wiele o sposobie informowania o Polsce w niemieckich mediach". Autor dystansuje się także od porównań sytuacji w Polsce z Niemcami lat 30. "Poziom fizycznych ataków o podłożu ksenofobicznym jest, także w roku 2018, wyraźnie wyższy w Niemczech, niż w Polsce".

Dwa tematy tabu

Ackermann pisze, że główną różnicą między Polską a Rosją czy Turcją jest istnienie nad Wisłą dwóch tematów tabu, których nie naruszył do tej pory także Kaczyński. "Po wstrząsach lat 80. i zwycięstwie Solidarności, użycie siły fizycznej przez państwo stanowi granicę, której nie przekracza żadna siła polityczna. Jej naruszenie odebrałoby władzy legitymację. To samo dotyczy wsadzania do więzień politycznych przeciwników". Autor dodaje, że sytuacja ta wynika po części z faktu, że obecny spór polityczny w Polsce jest końcową fazą sporu toczonego w łonie różnych obozów środowiska postsolidarnościowego. "Polska jest uwięziona w kłótni byłych zwolenników opozycji przeciwko socjalistycznemu aparatowi państwowemu".

Autor dodaje, że dyskusja o "wstawaniu z kolan", która przedstawia Polskę jako kraj poniżony i dominowany, choćby przez Unię Europejską czy Niemcy, pozostaje jednym z dyżurnych tematów nad Wisłą. "Sposób postrzegania tej sprzecznej polskiej współczesności pokazuje, że spór o przyszłość kraju dopiero się rozpoczął" - czytamy w miesięczniku "Merkur".

Wojciech Szymański Deutsche Welle:

Źródło artykułu:Deutsche Welle
polskaniemcypolityka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (143)