Niemieckie media o polskiej lustracji w Kościele
Niemieckie dzienniki "Frankfurter Allgemeine
Zeitung" i "Die Welt" poświęcają swoje główne komentarze
sprawie arcybiskupa Stanisława Wielgusa i jej skutków dla Polski.
09.01.2007 12:35
"FAZ" pisze, że to nie lustracja, lecz wieloletnie blokowanie dostępu do teczek "przedłużyło wpływy służb specjalnych i zatruło życie publiczne". Natomiast "Die Welt" poddał ostrej krytyce politykę obecnych władz polskich, szczególnie ustawę lustracyjną. Autor komentarza Jacques Schuster porównał polskie rozwiązania lustracyjne z kampanią antykomunistyczną prowadzoną w USA w latach 50. XX wieku przez amerykańskiego senatora Josepha McCarthy'ego.
Autor opublikowanego na łamach "FAZ" komentarza "Ofiary, sprawcy, poplecznicy" Reinhard Veser porównuje postaci arcybiskupa Wielgusa i byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, aby - jak się wyraził - ukazać dysproporcje losów sprawców i ofiar komunistycznej dyktatury. Ani Wielgus ani Kościół nie wypadli dobrze w tej aferze - ocenia komentator. Wiarygodność biskupów, którzy bronili Wielgusa, doznała uszczerbku, a prestiż samego arcybiskupa zniszczony - czytamy. Natomiast Kwaśniewski, zwycięzca w dwóch wolnych wyborach prezydenckich, jest osobą uznawaną na całym świecie, chociaż rozpoczynał swoją karierę jako funkcjonariusz komunistycznej dyktatury.
"Podczas gdy Wielgus jako duchowny prześladowanego Kościoła nie wytrzymał presji władz państwowych, Kwaśniewski otwarcie stanął po stronie przestępczego systemu. Opłaca mu się to do dzisiaj" - pisze Veser.
Po demokratycznym zwrocie do odpowiedzialności pociągnięto jedynie nielicznych funkcjonariuszy - podkreśla komentator. Jedynymi sługami komunistycznych służb specjalnych, którzy zapłacili za przeszłość, są nieformalni współpracownicy w rodzaju Wielgusa - dodaje. "FAZ" podkreśla, że polski Kościół był "bastionem wolności".
Veser pisze, że późne otwarcie archiwów służb specjalnych w byłych krajach socjalistycznych przedłużyło wpływy sił powiązanych ze służbami specjalnymi i zatruło życie publiczne. "Szantaże, niesprawdzone podejrzenia i celowe ujawnienia stały się stałym elementem brudnych, niezrozumiałych dla społeczeństwa walk o władzę" - czytamy. Pod pręgierzem stają ludzie, którym można jedynie zarzucić, że okazali normalną ludzką słabość wobec totalitarnego molocha. Dawni sprawcy dysponują lepszą bronią. Ta broń uległaby stępieniu, gdyby teczki były - z wyłączeniem strefy intymnej osób - dostępne - pisze Veser w "FAZ".
Odmienny pogląd przedstawia Jacques Schuster w komentarzu "Obłęd Kaczyńskich" opublikowanym w "Die Welt". "W Polsce od ponad roku z radością robione są wielkie porządki. Od kiedy bracia Lech i Jarosław Kaczyńscy stanęli na czele państwa, jego nowych władców opanował niemal manichejski obłęd. W ich walce pomiędzy światłością a ciemnością każdy ton pośredni uważany jest za oznakę słabości, a każda krytyka rządu za zdobycie terenu przez krainę cieni" - czytamy w komentarzu. "W walce między dobrem a złem kierownictwo państwa nie zna pardonu" -dodaje Schuster.
Celem braci Kaczyńskich - pisze "Die Welt" - jest "zagłada znienawidzonej dzisiejszej III RP ze wszystkimi jej przedstawicielami, intelektualistami, artystami i dziennikarzami".
"Główną bronią" w walce przeciwko III RP jest nowa ustawa lustracyjna - podkreśla komentator. Ma ona pozbawić władzy dotychczasową elitę i zakończyć - zdaniem Kaczyńskich - dalsze ukryte trwanie "Polski Ludowej" - czytamy.
Powołując się na ekspertów, "Die Welt" podkreśla, że podejrzenia o kolaborację ze służbami specjalnymi dotyczyć będą co najmniej 400 tys. Polaków. "Koalicja prawicowych populistów chce nie tylko udostępnić wszystkie teczki osób +zajmujących stanowiska publicznego zaufania+, lecz także odwrócić ciężar dowodu. Inaczej niż w ustawie lustracyjnej z 1997 roku, zgodnie z zasadami przyjętymi w europejskich państwach prawa, to podejrzany będzie musiał w przyszłości sam udowodnić swoją niewinność, co niemal nieuchronnie będzie prowadzić do fiaska" - pisze Schuster.
"Na myśl przychodzi amerykański senator Joseph McCarthy, ale także sekretarz stanu Dean Acheson. Nazwał on machinacje McCarthy'ego i jego towarzyszy +atakiem ludów pierwotnych+". Jego słowa brzmią także w polskim przypadku "nie całkiem obco" - zauważył komentator. Dowodem na to jest - zdaniem Schustera - "nieskrywana radość" partii rządzących, okazywana zawsze wtedy, "gdy na osoby bez skazy pada oskarżenie o kontakty ze służbami. Schuster wymienia w tym kontekście Jacka Kuronia i księdza Michała Czajkowskiego.
"W atmosferze zemsty, nieufności i poczucia misji" Kościołowi katolickiemu i desygnowanemu przez niego arcybiskupowi Stanisławowi Wielgusowi nie pozostało nic innego, jak tylko wycofać się - niezależnie od tego, czy zawinił, czy też nie - stwierdza "Die Welt". Zdaniem komentatora, w rezygnacji Wielgusa tkwią możliwości przezwyciężenia kryzysu.
"Kościół katolicki jest ciągle jeszcze jedyną moralną instancją w Polsce" - podkreśla "Die Welt", przypominając rolę Kościoła w czasie stanu wojennego oraz religijność polskich elit politycznych. "Kaczyńscy także stawiają na poparcie duchowieństwa" - zaznacza dziennik. "Czyż nie tkwi tutaj szansa, aby w przyszłości działać uspokajająco? - pyta komentator.
Polityczne umiarkowanie powinno być w interesie polskiego Episkopatu, tym bardziej, że Kościół w Polsce od lat wzmacnia społeczeństwo obywatelskie, które z zasady jest przeciwne ekstremizmowi. "Być może słowa kardynała Józefa Glempa odniosą skutek. Po rezygnacji arcybiskupa Wielgusa przypomniał on (Glemp) św. Piotra, który też nie był +kryształem+" - czytamy w "Die Welt".
Jacek Lepiarz