Niemieckie laboratorium potwierdziło przypadek BSE w Czechach
Laboratorium w niemieckiej Tybindze potwierdziło obecność prionów BSE w materiale, przesłanym z Czech - podała w czwartek czeska agencja CTK. Informację tę potwierdziło czeskie Ministarstwo Rolnictwa.
Czeski Państwowy Urząd Weterynaryjny zapowiadał, że w czwartek, kiedy znane będą wyniki dodatkowego testu z laboratorium w Tybindze , można oczekiwać m.in. wprowadzenia obowiązku badania na obecność BSE wszystkich sztuk bydła rzeźnego starszych niż 30 miesięcy. Pozytywny test wykonany przez renomowane laboratorium w Tybindze w Niemczech oznacza, że całe stado złożone ze 139 krów zostanie zlikwidowane. Likwidacja rozpocznie się w piątek w spółdzielni rolnej w Duszejovie na Morawach, skąd pochodziła chora krowa. Następnie od każdej krowy pobrana zostanie próbka, która poddana zostanie badaniom laboratoryjnym na obecność prionów. Jak informował minister rolnictwa Jan Fencl, będzie to kosztować około 300 mln koron (ok. 34,5 mln złotych).
Do tej pory bydło rzeźne na obecność BSE testowane było w Czechach wybiórczo. Jedynym, który kontrolował każdą sztukę, był kombinat mięsny "Kostelecke Uzeniny"; podobne badania prowadziły równie ekologiczne gospodarstwa hodowlane.
Nikt nie wie, jak wielkie straty przyniesie czeskim hodowcom i czeskiej gospodarce informacja o chorobie BSE. Minister spraw wewnętrznych Stanislav Gross stwierdził, że straty te będą wielkie i liczyć się je będzie w miliardach koron (dziesiątkach milionów złotych).
W związku z występowaniem w Czechach choroby szalonych krów, główny lekarz weterynarii Rosji wydał zakaz importu bydła oraz produktów z wołowiny z tego kraju. Rozporządzenie obowiązuje od czwartku. Od 20 czerwca dozwolone będzie sprowadzanie wołowiny bez kości pod ścisłą kontrolą rosyjskich weterynarzy.
Wcześniej Rosja zakazała importu mięsa z Unii Europejskiej ze względu na występujące tam przypadki BSE. Zakaz ten został zniesiony 20 kwietnia tylko na niektóre rodzaje mięsa i obowiązuje nadal w stosunku do niektórych krajów europejskiej piętnastki. Dotychczas w Rosji nie zanotowano zachorowań na chorobę wściekłych krów.
Główny lekarz weterynarii kraju Andrzej Komorowski stanowczo zaprzecza, że w Polsce wystąpiło zagrożenie chorobą szalonych krów i - że w związku z tym - rozważa się możliwość wybicia 25 tys. sztuk bydła. Taką informację podał korespondent czeskiego radia w Warszawie. Komorowski wyraził zdziwienie i oburzenie, że dziennikarz z Czech podaje nieprawdziwe informacje
W związku z wykryciem w Cechach przypadku choroby szalonych krów, rząd zakazał kilka dni temu importu wołowiny z Czech. Wczoraj zadecydowano także o rozszerzeniu zakresu badania bydła pod względem ryzyka wystąpienia BSE. W tym roku zostanie przebadanych 170 tys. sztuk bydła. Zamiast 9 mln złotych, jakie mieliśmy przeznaczyć na ten cel, wydamy 58 mln - czytamy w komunikacie rządu. (kar)