Niemiecki minister obrony: w Afganistanie nieco bezpieczniej
Niemiecki minister obrony Thomas de Maiziere ocenił, że w minionych miesiącach poprawiła się sytuacja w Afganistanie, gdy chodzi o bezpieczeństwo, co dobrze rokuje dla planów przekazania afgańskim siłom odpowiedzialności za kraj do końca 2014 roku.
26.06.2012 13:19
- Ocena sytuacji w Afganistanie zależy od tego, jakie mamy oczekiwania. Lepiej, żeby te oczekiwania nie były wygórowane - powiedział de Maiziere na spotkaniu z zagranicznymi dziennikarzami w Berlinie - Krytycznie można oceniać realia polityczne, w tym poziom korupcji (...). Ale jeśli ograniczyć się do kwestii bezpieczeństwa, to rozwój sytuacji jest raczej pozytywny - powiedział.
Minister dodał, że w całym Afganistanu pierwszy raz od lat odnotowano mniej incydentów. - Mniej jest czysto militarnych ataków na żołnierzy misji ISAF, zaś częściej dochodzi do ataków na afgańskie cele cywilne albo siły bezpieczeństwa (...) Celem tej taktyki talibów jest osłabienie morale ludności cywilnej - ocenił de Maiziere.
Jednocześnie - jego zdaniem - da się zauważyć, że afgańskie siły mają coraz większe umiejętności, aby profesjonalnie zareagować na zamachy bądź próby zamachów.
- Dlatego też jestem ostrożnym optymistą, że do końca 2014 roku afgańskie siły będą w stanie w przejąć odpowiedzialność za zapewnienie bezpieczeństwa w całym kraju. Tego jeszcze nie osiągnięto, ale jest to możliwe, choć nie ma gwarancji, że się uda - powiedział de Maiziere.
Poinformował też, że jesienią niemiecki rząd przedstawi plan wycofywania z Afganistanu wchodzących w skład misji ISAF żołnierzy Bundeswehry do końca 2014 roku, zgodnie z postanowieniem dowodzącego misją NATO. - Nie ma wątpliwości, że będzie to skomplikowany proces - dodał.
De Maiziere skomentował także sytuację w ogarniętej wewnętrznym konfliktem zbrojnym Syrii. - Szczególne znaczenie ma postawa Rosji, która ma zapewne silny wpływ na rząd w Syrii. Jest zatem ważne, by Rosja tak wpłynęła na reżim prezydenta Baszara al-Asada, aby położyć kres przemocy - ocenił minister. Rosja oraz Chiny blokują w Radzie Bezpieczeństwa ONZ inicjatywy zaostrzenia sankcji wobec reżimu Asada.
Pytany, dlaczego Zachód nie decyduje się na interwencję w Syrii, tak jak przed rokiem interweniował w Libii, de Maziere ocenił, że biorąc pod uwagę militarną, geograficzną i polityczną sytuację, obu tych krajów nie da się porównać. - To wiąże się z sąsiedztwem, potencjałem militarnym, możliwością eskalacji konfliktu - zauważył. - W sprawie Libii mieliśmy też ostatecznie wspólną rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ, inaczej niż w kwestii Syrii - dodał.