Niemiecka prasa o wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE i nowym „bloku wschodnim”
Niemieckie gazety komentują wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE ws. relokacji uchodźców. Słowacja i Węgry zaskarżyły decyzję nakładającą na każde państwo obowiązek przyjęcia uchodźców, ale sędziowie oddalili skargę.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung" przypomina, że decyzję o relokacji podjęto, kiedy "tysiące imigrantów i uchodźców dziennie przekraczało niemieckie granice. By odciążyć znajdujące się na samym froncie Europy Włochy i Grecję, UE podjęła decyzję o rozlokowaniu na dwa lata w innych państwach unijnych 120 tys. potrzebujących ochrony uchodźców. Węgry i Słowacja, wspierane przez Polskę, poniosły porażkę przed Trybunałem Sprawiedliwości UE. I to kompletną. Co robią Węgry? Ich rząd mówi o politycznej decyzji, której nie chce zaakceptować. Jest to afront wskazujący na całkowity brak zrozumienia istoty Unii Europejskiej. W państwie prawa jest normalnością, że skarga nie odnosi sukcesu”.
Dziennik „Nürnberger Nachrichten" pisze natomiast:
„Co jest potrzebne, to ostrożne otwieranie Europy Wschodniej na uchodźców. Polityczne i społeczne. Bruksela dalej musi wywierać presję polityczną, by w ogóle możliwa była przemiana społeczna. A kiedy rządy będą gotowe pójść właściwą drogą, UE musi je wspierać. Rozbudowując chociażby struktury albo projektami wspomagającymi wzajemne zrozumienie. Tak, byłaby to długa, mozolna droga, być może daremna. Ale lepszej nie ma teraz na widoku”.
"Lübecker Nachrichten" wskazuje na konieczność konsekwentnego egzekwowania orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE od Węgier i Polski:
„Trybunał Sprawiedliwości UE jasno podporządkowuje interes rządu narodowego europejskiemu rozwiązaniu problemu. Za naruszenie tego wyroku węgierski rząd może i musi zapłacić wysoką cenę. Europa pozostanie tylko wtedy wiarygodna, jeśli będzie w tej kwestii tak samo konsekwentnie postępowała wobec Węgier i Polski jak z Grecją w ratowaniu euro. Tym razem nie chodzi o wspólną walutę, lecz wspólne wartości”.
Zdaniem „Frankfurter Rundschau":
„Wyrok przypomina ponadto stronom skarżącym i ich pomocnikom, że nie tylko mogą domagać się solidarności (w formie dotacji), ale też sami muszą być solidarni. Państwa Unii Europejskiej muszą trzymać się razem. I to nie tylko w dobrych czasach. Także wówczas, gdy kontynent ogarniają kryzysy. Pozostałe państwa UE powinny się jednak strzec wiwatowania i inscenizowania się na zwycięzców w konflikcie wokół europejskiej polityki uchodźczej. Punktem zwrotnym wyrok ten jeszcze nie jest. Węgierski rząd konserwatywnego premiera Viktora Orbana wyraźnie dał już do zrozumienia, że nie czuje się zobowiązany do zaakceptowania decyzji luksemburskich sędziów. Minister spraw zagranicznych w rządzie Orbana mówi wręcz o «politycznym wyroku, który gwałci europejskie prawo i europejskie wartości»”.
„Märkische Oderzeitung“ z Frankfurtu nad Odrą tłumaczy przyczyny stanowiska zajmowanego przez Węgry i Polskę:
„Nie należy oczekiwać, że rządy na Węgrzech i w Polsce zmienią z tego powodu swoje negatywne nastawienie do tej kwestii (relokacji uchodźców – DW). Głównych przyczyn tego należy szukać w polityce wewnętrznej obydwu krajów. Absolutną większość w swoich parlamentach obydwie partie rządzące zawdzięczają temu, że wykreowały się na obrońców bezpieczeństwa narodowego i rzekomych wartości chrześcijańskiego Zachodu. Całkowicie pokrywają się przy tym ze zdaniem większości swoich narodów a to po prostu dlatego, że w niektórych państwach bloku wschodniego ludność ciągle jeszcze jest homogeniczna i jest bardzo mało ludzi, którzy mają cudzoziemskie korzenie".
Stołeczny „Die Welt" wyrokuje:
„Polityka uchodźcza jest w tej ukrytej polemice na temat przyszłości europejskiego projektu tylko jednym z wielu aspektów. Zasadniczym problemem jest różnica nastawienia: tu, na zachodzie, to życzenie jeszcze większej integracji; tam, w nowym «bloku wschodnim» chodzi o wsparcie gospodarcze bez intensywnych politycznych powiązań. Z zasadą jednomyślności UE nie ruszy z miejsca. Dlatego paradoksalne, ale z największym zapałem, bronią tej zgodności ci, którzy jej najmniej chcą”.
„Reutlinger General-Anzeiger“ pisze o konsekwencjach dla Polski i Węgier za odmowę przyjmowania uchodźców z unijnego rozdzielnika:
„Węgry i Polska muszą się nastawić na cięcia dotacji z unijnych programów lub kary pieniężne. Jeśli Orban zastanowiłby się, doszedłby do wniosku, że przyjęcie uchodźców finansowo jest bardziej korzystne niż cięcia dotacji. Swoją radykalną postawą udało mu się tymczasem rozsadzić od środka Grupę Wyszehradzką. Jeszcze ona istnieje, ale antyunijny kurs Budapesztu i warszawy odstrasza Słowenię i Czechy”.