Niemiecka prasa o "brytyjskim hamulcu"
Decyzja rządu Wielkiej Brytanii o wstrzymaniu
procesu ratyfikacji konstytucji Unii Europejskiej jest
"policzkiem" dla Niemiec i Francji - ocenił dziennik
"Berliner Zeitung".
07.06.2005 09:55
Gazeta przypomniała, że kanclerz Gerhard Schroeder i prezydent Jacques Chirac usiłują po fiasku referendów we Francji i Holandii ratować konstytucję i apelowali w minioną sobotę o kontynuowanie procedury ratyfikacyjnej.
"Schroeder i Chirac, przyzwyczajeni do brytyjskiego działania na własną rękę, nie powinni jednak czuć się nadmiernie zaskoczeni. Entuzjazm dla unijnej konstytucji na wyspie był od początku umiarkowany" - czytamy w "Berliner Zeitung".
"Sueddeutsche Zeitung" uważa, że w wyniku decyzji Londynu maleją szanse na znalezienie wyjścia z kryzysu, w jakim znalazła się Unia. Dziennik pisze, że jeśli trudności z ratyfikacją wystąpią w więcej niż czterech krajach UE, projekt Traktatu Konstytucyjnego trzeba będzie odłożyć do lamusa.
Wydawany w Rostoku "Ostsee-Zeitung" napisał, że Brytyjczycy po raz kolejny potwierdzili, iż są "wiecznymi hamulcowymi" w Unii. Paryż i Berlin z pewnością krytycznie ocenią decyzję premiera W. Brytanii Tony'ego Blaira. Gazeta przewiduje, że podczas swego przewodnictwa w Unii, Londyn nie będzie się nadmiernie angażował na rzecz unijnej konstytucji, która kojarzona jest z "europejskim superpaństwem".
"Stuttgarter Nachrichten" krytykuje Schroedera i Chiraca, którzy "postępują tak, jakby Francuzi i Holendrzy nie powiedzieli 'nie'". Obaj politycy uważają, że wyborcy nie wiedzą, co jest dla nich dobre, i ignorują wolę obywateli - zauważa komentator.
Tony Blair pokazał, że można postąpić inaczej - chwali gazeta brytyjskiego premiera. Blair "właściwie ocenił sytuację i spełnia z wyczuciem wolę swoich rodaków". Dzięki temu zdaniem dziennika może występować w roli uczciwego pośrednika, który mówi "tak" Europie, lecz równocześnie traktuje poważnie troski przeciwników.
"Przewodnicząc w drugiej połowie roku Unii Europejskiej, Londyn może tym samym wiarygodnie wprowadzać w życie autentyczne reformy" - ocenia dziennik.
"Koelnische Rundschau" oczekuje, że w czasie brytyjskiego przewodnictwa w UE dojdzie do próby zastąpienia niemiecko- francuskiego modelu gospodarki modelem brytyjsko-amerykańskim.
Komentator dziennika "Tagesspiegel" zauważa z ironią, że chociaż Schroeder i Chirac - "nominalnie najpotężniejsi" przywódcy UE, skierowali do Europejczyków posłanie, to "nikt ich nie słucha". Obaj politycy zaapelowali o kontynuowanie procesu ratyfikacji, lecz nikt się tym nie zainteresował.
"Tagesspiegel" tłumaczy, że ani Schroeder, ani Chirac nie interesowali się w przeszłości sytuacją mniejszych narodów europejskich. "Usiłowali raczej prowadzić taką politykę, jaką od dawna uprawiają Stany Zjednoczone na swoim środkowoamerykańskim podwórku - impertynencką i z pałką w dłoni".
Komentator przypomina naganne zachowanie Chiraca, który zbeształ kraje środkowoeuropejskie za poparcie USA w wojnie z Irakiem. "Oś Paryż-Berlin od dawna nie wyznacza Europie marszruty. Ta oś nie ma ani kierownicy, ani motoru, lecz jedynie hamulce" - czytamy.
"Chirac stąpa po Europie zachowując się jak szef mocarstwa kolonialnego. Schroeder mu towarzyszył, także dlatego, że usiłował zdystansować się w polityce zagranicznej od USA. Dziś wiemy, a być może przeczuwają to także obaj politycy, że minus pomnożony przez minus daje co prawda plus w matematyce, lecz nie w polityce" - czytamy w "Tagesspiegel".
Jacek Lepiarz