Niemieccy lekarze uratowali nogę 18‑latkowi z Polski
Lekarze z Niemiec uratowali 18-letniemu Kacprowi nogę, w której rozwijał się nowotwór. Chłopak od 4 lutego ma teraz sztuczną kość, którą otaczają mięśnie przeszczepione z jego brzucha. Chętni do zajęcia się jego nogą byli także polscy medycy, którzy 6 stycznia chcieli dokonać jej amputacji - pisze dziennik.pl.
17.02.2014 | aktual.: 17.02.2014 08:24
2 listopada 2013 r. Kacper trafił na izbę przyjęć do szpitala we Włocławku (tego samego, w którym niedawno zmarły bliźnięta, gdyż kobiecie w ciąży odmówiono cesarskiego cięcia - przyp. red.). 18-latek złamał na treningu kość podudzia. Czekał kilka godzin aż w końcu zostało zlecone prześwietlenie i podjęto decyzję o operacji - tyle, że za kilka dni.
Rodzice chłopaka zabrali go do szpitala w Toruniu. Agnieszka Piekarska, mama 18-latka, mówi, że lekarze z włocławka nie dostrzegli na zdjęciach guza. - Włożyli synowi gwóźdź i nogę zespoli. A tego się przecież nie robi przy patologicznym złamaniu - dodaje.
Trzy miesiące od operacji w szpitalu we Włocławku, chłopak zaczął rehabilitację, podczas której okazało się, że skrócono mu nogę o 6-7 cm. Podjęto decyzję, by nogę wydłużyć i rozpocząć rehabilitację, tym razem już w Łodzi. Wtedy jednak uaktywnił się guz. Z jednego centymetra urósł do kilkudziesięciu centymetrów. Miał wielkość pięści.
Wielu lekarzy, do których poszedł chłopak, oceniło, że nogi nie da się już uratować. Amputacja miała zapobiec przerzutom. Ale Kacper odmówił.
W niemieckiej klinice dokonano wycięcia guza i wstawienia sztucznej kości od miednicy do kolana. Mięśnie pobrano z brzucha. Operacja trwała 9 godzin i kosztowała ponad 67 tys. euro. W zbieraniu pieniędzy na operację Kacpra pomogli fundacja i znajomi. Rodzina Piekarskich zwróciła się do NFZ z prośbą o refundację. Odmówiono im - lekarz opiniujący ten przypadek orzekł, że operacja jest bezzasadna. Rodzina domaga się odszkodowania.
Źródło: Dziennik.pl