Niemcy wycofują żołnierzy z Turcji. Nawet wspólny wróg nie łączy sojuszników z NATO
Niemieccy żołnierze walczący z Państwem Islamskim wycofują się z Turcji. To osłabienie koalicji i sukces islamistów odniesiony bez ani jednego wystrzału. Konsekwencje pogarszających się relacji między Turcją a Europą mogą być jednak znacznie gorsze.
06.06.2017 | aktual.: 06.06.2017 14:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niemiecki minister spraw zagranicznych Sigmar Garbiel poleciał do Ankary, żeby porozumieć się z tureckim rządem w sprawie wizyty niemieckich parlamentarzystów w bazie lotniczej Incirlik i pozostawienia tam żołnierzy Bundeswehry. Rozmawiał o tym nawet z prezydentem Recepem Tayyipem Erdoganem. Ostatecznie poddał się, gdy premier Turcji Binali Yildirim odwołał zaplanowane spotkanie. Garbiel oświadczył, że Ankara nie pozostawiła Berlinowi wyboru.
"Turcja jasno powiedziała, że z powodów wewnętrznych nie może zaakceptować wizyt wszystkich parlamentarzystów. Turcja musi zrozumieć, że w tej sytuacji zmuszeni jesteśmy wycofać niemieckich żołnierzy z Incirlik" – powiedział minister Garbiel. Dla Berlina wizyty deputowanych są bardzo ważne, gdyż wojsko znajduje się pod kontrolą parlamentu, a nie rządu. Takie rozwiązanie prawne wprowadzono po Drugiej Wojnie Światowej jako jedno z zabezpieczeń przeciwko szerzeniu ideologii nazistowskiej.
Z kolei szef tureckiej dyplomacji Mevlut Cavusoglu uważa, że niektórzy niemieccy parlamentarzyści utrzymują kontakty z terrorystami z Partii Pracujących Kurdystanu i dlatego, z powodów bezpieczeństwa, nie mogą wjeżdżać na teren bazy. Według niego, niemieccy politycy mogą odwiedzać żołnierzy w bazie Konya, ale nie w Incirlik.
Niemiecki kontyngent w Incirlik jest stosunkowo nieduży. Liczy 260 żołnierzy i kilka samolotów Tornado, które prowadzą misje zwiadowcze nad terenami opanowanymi przez ISIS w Iraku i Syrii. Niemcy najprawdopodobniej przeniosą swoje wojska do Jordanii, która jest jednym z kluczowych członków koalicji walczącej z ISIS. Na terenie tego kraju stacjonują, m.in. polscy komandosi z GROM-u.
Problemy między Niemcami a Turcją narastają od jakiegoś czasu
"Nie ma powodów, aby istniały problemy pomiędzy Turcją a Niemcami. Jeżeli Niemcy podejmą pozytywne działania, to strona turecka też podejmie pozytywne kroki" – powiedział minister Cavusoglu podkreślając dobrą wolę swojego rządu. Jednak problemy między Berlinem a Ankarą narastają już od dłuższego czasu.
- To jest kontynuacja sporów między Turcją a Niemcami, które trwają przynajmniej od przyjęcia w ubiegłym roku przez Bundestag uchwały uznającej za ludobójstwo rzeź Ormian w czasie Pierwszej Wojny Światowej – powiedział Wirtualnej Polsce Karol Wasilewski, ekspert ds. Turcji Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM).
Turcja ograniczyła prawo niemieckich deputowanych do odwiedzania bazy Incirlik po tym, jak Berlin udzielił azylu politycznego tureckim oficerom, którzy uciekli z kraju po nieudanym przewrocie w 2016 r. Ankara domaga się ich ekstradycji. Z kolei Niemcy żądają uwolnienia Deniza Yucela, dziennikarza z podwójnym obywatelstwem, którego aresztowano w Turcji pod zarzutem rozpowszechniania propagandy terrorystycznej. Lista wzajemnych pretensji cały czas się wydłuża.
Nikt nikogo nie rozumie, ale płacą wszyscy
- Turcy bardzo często narzekają, że my ich nie rozumiemy – mówi Wasilewski. - Oni tłumaczą nam, że walczą z terroryzmem, że są w trudnej sytuacji, a my nic z tego nie rozumiemy. To jednak działa też w drugą stronę. Wiele wskazuje na to, że oni nie rozumieją, jak ważne dla Niemców są wizyty parlamentarzystów u żołnierzy, że to nie jest fanaberia. Oni nie rozumieją mechanizmów, w oparciu o które funkcjonują państwa europejskie – dodaje ekspert.
Okazuje się, że pomimo długiej, wspólnej historii, emigracji, partnerstwa w NATO i powiązań gospodarczych, Europejczycy i Turcy tak bardzo się nie rozumieją, że nawet wspólna walka z terroryzmem sprawia kłopoty. W tej sytuacji znaczenia nabiera pozornie nieciekawa rekomendacja z Brukseli o potrzebie wzmocnienia dialogu politycznego pomiędzy UE a Turcją.
Bez porozumienia co do najważniejszych, wspólnych interesów układanka wzajemnych relacji może w pewnej chwili runąć nawet, jeżeli nikt nie będzie jej celowo burzył. Sprawa jest zbyt istotna, by ją lekceważyć. Na szali leży nie tylko bezpieczeństwo Turcji i Europy, porozumienie w sprawie uchodźców, ale także ogromne pieniądze. Wycofanie niemieckich żołnierz z Turcji jest ostrzeżeniem pokazującym jak daleko zaprowadzić mogą narastające nieporozumienia. Co więcje, zawsze znajdą się chętni do wykorzystania różnic między sojusznikami w NATO, czego przykładem jest zbliżenie między Turcją a Rosją.