ŚwiatNiemcy uwolniły ekstremistę Hezbollahu

Niemcy uwolniły ekstremistę Hezbollahu

Władze niemieckie potwierdziły, że w zeszłym tygodniu uwolniły członka ekstremistycznej organizacji Hezbollah, skazanego na dożywocie za zabicie nurka amerykańskiej marynarki wojennej. Uwolniony udał się podobno do Libanu.

20.12.2005 | aktual.: 20.12.2005 13:42

Berlin zaprzecza natomiast, jakoby Amerykanie domagali się ekstradycji tego człowieka.

Według libańskich źródeł politycznych Mohammad Ali Hammadi, skazany na dożywocie, ponoć bez prawa do ułaskawienia, za zabicie nurka Roberta Deana Stethema w 1985 roku podczas porwania samolotu TWA do Bejrutu, przyleciał do Libanu w zeszłym tygodniu.

Rzeczniczka niemieckiego resortu sprawiedliwości potwierdziła zwolnienie skazanego na dożywocie członka Hezbollahu, mówiąc, że "odbył karę". Oświadczyła też, że jej ministerstwo nigdy nie otrzymało od Waszyngtonu wniosku o ekstradycję tego człowieka. Wcześniej Reuter donosił, że USA wystąpiły z takim wnioskiem.

Reuter informuje, że Hammadi został schwytany w 1987 roku; nie powiodły się próby wymienienia go na niemieckich zakładników przetrzymywanych w Libanie pod koniec lat 80. i na początku 90. Brat Hammadiego Abdul-Hadi był w tym czasie wysokim rangą działaczem Hezbollahu.

Agencja odnotowuje, że Hammadiego zwolniono na kilka dni przed uwolnieniem w Iraku niemieckiej zakładniczki, archeolog Susanne Osthoff. Władze niemieckie nie ujawniają okoliczności uwolnienia Osthoff.

Ambasada USA w Berlinie odmówiła we wtorek komentarzy. Z kolei któraś z niemieckich osobistości oficjalnych (brak bliższych danych) powiedziała Reuterowi, że wszelkie sugestie, iż był jakiś związek między uwolnieniem Osthoff a zwolnieniem Hammadiego są "zupełnie absurdalne".

Reuter przypomina, że niemiecki sąd skazał Hammadiego w 1989 r. na dożywocie za morderstwo, piractwo powietrzne i inne zbrodnie. Agencja dodaje, że bardzo trudne, ale jednak możliwe jest w niemieckim wymiarze sprawiedliwości zwolnienie kogoś skazanego na taką karę po odsiedzeniu co najmniej 15 lat.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)