Niemcy twierdzą, że nie oszukały Polski przy wypłacie odszkodowań
Niemcy odrzuciły w piątek zarzut, że oszukały Polskę, stosując niewłaściwy kurs wymiany przy wypłacie odszkodowań za pracę w III Rzeszy, podkreślając, że kurs wymiany określały jedynie wzrosty i spadki na rynku walutowym.
Polska zarzuciła w zeszłym tygodniu Niemcom, że przekazując pieniądze ze swego funduszu odszkodowawczego dla ok. 500 tys. byłych robotników przymusowych, ponownie zastosowano niekorzystny kurs wymiany.
Fundusz spodziewa się ok. 1,5 mln wniosków o odszkodowania z całego świata.
Niemiecki fundusz chce zarobić naszym kosztem. Będziemy z tym walczyć - powiedział Stefan Kozłowski, zastępca szefa Fundacji "Polsko-Niemieckie Pojednanie", odpowiedzialnej za wypłatę odszkodowań.
W opublikowanym w piątek wywiadzie zastępca szefa niemieckiej Fundacji "Pamięć - Odpowiedzialność - Przyszłość", która wypłaca odszkodowania, wyraził ubolewanie z powodu wypowiedzi Kozłowskiego i bronił swej fundacji.
Nie mamy najmniejszego interesu, by czerpać z tego jakieś korzyści - powiedział Hans Otto Braeutigam. Bolejemy nad tym. Bardzo żałuję, że doszło do tego rodzaju publicznej konfrontacji.
W środę warszawska fundacja otrzymała drugą ratę odszkodowań w wysokości 146 mln euro (128,6 mln USD), jednak - podobnie jak po wypłacie pierwszej raty w czerwcu - stwierdziła, że kurs wymiany na złote w dniu, w którym ją otrzymała znacznie różnił się od kursu rynkowego.
Kurs wymiany zastosowany przy obu ratach wynosił 3,3466 zł za euro, czyli polski złoty wyceniono wyżej, a walutę europejską niżej niż kiedykolwiek w transakcjach na rynkach finansowych. W piątek za euro płacono ok. 3,73 zł. (ajg)