Niemcy: "Strefy no‑go" dla czarnoskórych
O istnieniu "stref no-go" w Niemczech dotychczas mówiło się w kontekście imigranckich dzielnic, gdzie policja rzekomo boi się wchodzić. Nowy raport ONZ mówi o istnieniu innych stref: takich, gdzie niemile widziani są imigranci z Afryki.
Takie wnioski wysnuli autorzy raportu Wysokiego Przedstawiciela Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka (OHCHR), którzy badali przypadki rasizmu u naszego zachodniego sąsiada. Zdaniem cytowanych w raporcie imigrantów, w największych miastach Niemiec - szczególnie byłego NRD - istnieją miejsca, w których czarnoskórzy przybysze nie są bezpieczni.
- Jeśli muszę pojechać do Brandenburgii w związku z pracą, to tam jadę, ale nie zabrałbym tam swojej córki - powiedział Yonas Endrias z Erytrei. Według raportu problem jest najgorszy w Saksonii, gdzie ataki na imigrantów są szczególnie częste, a policja nie tylko nie zapewnia bezpieczeństwa, lecz dyskryminuje imigrantów, zwłaszcza tych z Afryki. Według rządowych statystyk, w ubiegłym roku w całych Niemczech dochodziło średnio do 10 ataków na imigrantów każdego dnia.
Ale zdaniem ONZ problem rasizmu jest znacznie szerszy i głębszy i nie ogranicza się tylko do stref "no-go" oraz przemocy. Rasizm jest w Niemczech zinstytucjonalizowany i wyraża się w podejściu instytucji państwowych do czarnoskórych. Chodzi między innymi o praktykę "profilowania rasowego" przez policję, tj. dysproporcjonalnym poświęcaniu uwagi przez policję - gromadzenia danych, sprawdzeń czy inwigilacji - wobec czarnoskórych.
Trudna jest też sytuacja w szkolnictwie, gdzie dzieci imigrantów są często prześladowane przez rówieśników i dyskryminowane przez system. “Wielu muzułmańskich uczniów z Afryki opisuje swoje doświadczenia jako traumatyczne, bo doświadczają rasizmu nie tylko jako czarnoskórzy, ale też jako muzułmanie" - piszą autorzy raportu. "Coraz więcej dzieci o afrykańskich korzeniach dostaje od swoich nauczycieli oceny, które blokują ich ścieżkę do wyższego wykształcenia" - zauważają w innym miejscu.
OHCHR uznał, że choć równość wobec prawa i zakaz dyskryminacji są wpisane w niemiecką konstytucję, to w praktyce nie są przestrzegane.
- Osoby pochodzenia afrykańskiego żyją na samym dnie niemieckiego społeczeństwa. Jedyne miejsca pracy dla nich otwarte to te, których nie chce nikt inny - podsumował Ricardo Sunga, lider grupy ekspertów odpowiedzialnych za przygotowanie raportu.