Niemcy ostro o Polsce. "Ofiara" mogła być tylko jedna
Grupa Wyszehradzka stała się symbolem nie tylko twardego sprzeciwu wobec jakiegokolwiek rozdziału uchodźców w Europie, lecz także "demontażu praworządności na wschodzie UE" - czytamy w "Sueddeutsche Zeitung”. Na cenzurowanym jest Polska, z Jarosławem Kaczyńskim na czele.
"Od kryzysu migracyjnego w 2015 roku pewną popularnością cieszy się w Niemczech mało przedtem dostrzegany polityczny format: Grupa Wyszehradzka, do której należą Polska, Czechy, Słowacja i Węgry" - pisze Daniel Broessler. "Cztery kraje Grupy traktowane są często jako jednolity blok, co ma jednak niewiele wspólnego z rzeczywistością - wskazuje niemiecki dziennikarz.
"Grupa Wyszehradzka nie jest jednolitym blokiem. Niemcy nie powinny rozmawiać tylko z Polską, gdzie demontowane są niezawisłe sądy, lecz zabiegać także o Czechy, dalekie od nacjonalistycznych haseł" - twierdzi "SZ".
Prezydent Czech Milos Zeman też jest co prawda "populistą z pasją", a rządzący miliarder Andrej Babis w najlepszym razie "Europejczykiem z wyrachowania", jednak rząd w Pradze jest bardzo daleki od "nacjonalistycznego tonu" Viktora Orbana czy "gorliwości w rozbijaniu niezależnego wymiaru sprawiedliwości Polaka - Jarosława Kaczyńskiego" - czytamy.
"Patrząc na Wschód, rzadko można dostrzec świetliste punkty" - pisze Broessler.
Nie tylko Polska
Jak zaznacza, dużo uwagi Berlin poświęca "dużemu partnerowi stwarzającego problemy" - Polsce, aby ratować w relacjach to, co jeszcze być może da się uratować.
"Siła niemieckiej polityki wobec Europy polegała dawniej na poważnym traktowaniu mniejszych krajów. Wszyscy w Europie spoglądają na Niemcy. Najwyższy czas, by Niemcy odpowiedziały na to spojrzenie" - pisze Daniel Broessler w "Sueddeutsche Zeitung".
Zobacz także: W PiS-ie polecą głowy? Sławomir Neumann komentuje. Padły konkretne nazwiska
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl