Niemcy o budżecie UE
Kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder na krótko
przed odlotem do Brukseli na spotkanie przywódców krajów UE
zasygnalizował gotowość swego kraju do kompromisu i uznał za
"całkiem rozsądne", chociaż niewystarczające, propozycje
Luksemburga w sprawie unijnego budżetu na lata 2007-2013.
16.06.2005 | aktual.: 16.06.2005 16:01
W oświadczeniu rządowym wygłoszonym w Bundestagu kanclerz podkreślił, że popiera "bez żadnych zastrzeżeń" ratyfikowaną w maju przez niemiecki parlament konstytucję UE.
Schroeder zastrzegł, że propozycje Luksemburga, który sprawuje obecnie przewodnictwo w UE, nie są jeszcze wystarczające, aby osiągnąć porozumienie. Jest jeszcze kilka problemów - dodał szef niemieckiego rządu.
Luksemburg zaproponował w środę ustalenie globalnych wydatków w ciągu siedmiu lat na poziomie 1,056 proc. dochodu narodowego brutto (DNB).
Zdaniem kanclerza, głównym przedmiotem sporu o przyszły budżet UE jest tzw. brytyjski rabat. Schroeder powiedział, że przyznana Wielkiej Brytanii w 1984 r. ulga nie ma obecnie "żadnego uzasadnienia". Porozumienie będzie możliwe tylko wtedy, gdy Wielka Brytania poczyni ustępstwa - podkreślił kanclerz.
Przypomniał, że wynoszący obecnie 4,6 mld rabat zwiększy się, w przypadku zachowania dotychczasowego systemu, do ponad 7 mld euro. Ostatnia propozycja Luksemburga przewiduje zamrożenie brytyjskiego rabatu na obecnym poziomie.
Schroeder zapewnił, że Niemcy jako "dobrzy Europejczycy" gotowi są do ustępstw, chociaż materialne rezerwy kraju są ograniczone. Berlin dąży do ustalenia wydatków na poziomie "jak najbliżej pułapu 1% DNB". Niemiecka składka brutto do unijnej kasy wynosi obecnie 22 mld euro - podkreślił. Zwiększenie wydatków zgodnie z wcześniejszą propozycją Komisji Europejskiej spowodowałaby wzrost niemieckiej składki w 2013 r. do ponad 40 mld euro.
Kanclerz podkreślił, że mimo fiaska referendów we Francji i Holandii, nadal popiera "bez żadnych zastrzeżeń" traktat konstytucyjny. Przypomniał, że wszystkie kraje Unii zobowiązały się do ratyfikowania konstytucji. Skrytykował w związku z tym wypowiedzi sugerujące, że konstytucja jest "martwa". Jego zdaniem, przywódcy UE nie mogą decydować za inne kraje - Luksemburg, Danię czy Polskę, jak mają postąpić z konstytucją. To suwerenna decyzja każdego kraju, czy i jak chce ratyfikować konstytucję - zastrzegł.
Do ostrej polemiki pomiędzy koalicją rządową i opozycją doszło w sprawie dalszego rozszerzania Unii, szczególnie unijnej perspektywy dla Turcji. Schroeder ostrzegł opozycję przed naruszeniem przyjętych zobowiązań wobec kandydatów - Bułgarii, Rumunii i Chorwacji. Jego zdaniem, odwrócenie się Unii od tych krajów spowodowałoby powrót do dawnych nacjonalizmów na Bałkanach.
Przewodnicząca CDU Angela Merkel, która przemawiała w Bundestagu po raz pierwszy od uzyskania nominacji na kandydatkę opozycji do fotela kanclerza, uznała "nadmierne rozszerzanie" Unii za jedną z głównych przyczyn odrzucenia konstytucji. Ludzie mają wrażenie, że powstaje Europa pozbawiona jakichkolwiek granic - zarówno jeśli chodzi o instytucje wewnętrzne, jak i o rozszerzanie - wyjaśniła. Na to pytanie musimy udzielić precyzyjnej odpowiedzi - stwierdziła.
Merkel ostrzegła Unię przed "automatycznym" przyjęciem Bułgarii i Rumunii bez względu na spełnienie wszystkich kryteriów. Wypowiedziała się zdecydowanie przeciwko przyjęciu Turcji. Zapowiedziała, że w przypadku przejęcia władzy przez chadeków jej rząd będzie forsował propozycję "uprzywilejowanego partnerstwa" dla Turcji.
O obawach przed przyjęciem Turcji mówił także przewodniczący klubu parlamentarnego FDP Wolfgang Gerhardt. Lęk przed Turcją miał - jego zdaniem - decydujący wpływ na postawę uczestników referendów we Francji i Holandii. Tak samo byłoby w Niemczech, gdyby doszło do plebiscytu - zauważył.
Krista Sager z Zielonych, która przemawiała zamiast chorego Joschki Fischera, zarzuciła opozycji uprawianie "taniego populizmu". Wynik negocjacji z Turcją jest kwestią otwartą, a decyzja zapadnie najwcześniej za 10 lub 15 lat. Sager podkreśliła, że konstytucja opiera się na europejskim modelu socjalnym i jest "odpowiedzią na proces globalizacji".
Deputowany CSU Michael Glos ostrzegł rząd przed finansowymi ustępstwami na rzecz UE. Niemcy nie posiadają nic, co mogłyby rozdać innym - podkreślił.
Jacek Lepiarz