Niemcy: Merkel zapowiada wyjaśnienie skandalu z inwigilacją przez USA
Kanclerz Angela Merkel odrzuciła, dwa miesiące przed wyborami do Bundestagu, oskarżenia o niekompetencję i bierność, zapewniając, że wyjaśni bulwersujący opinię publiczną skandal z inwigilacją obywateli Niemiec przez amerykańskie służby wywiadowcze.
19.07.2013 | aktual.: 19.07.2013 16:45
- Jako kanclerz Niemiec ponoszę, wraz z całym rządem, odpowiedzialność za dwie fundamentalne wartości - wolność i bezpieczeństwo - powiedziała Merkel na ostatnim przed przerwą wakacyjną spotkaniu z dziennikarzami w Berlinie.
Jak wyjaśniła, jej zadaniem jest ochrona obywateli przed zamachami terrorystycznymi i przestępczością, jak również ochrona przed ingerencją w ich sferę prywatną. - Obie wartości - wolność i bezpieczeństwo w pewnym stopniu kolidują ze sobą, i to od niepamiętnych czasów - zaznaczyła szefowa niemieckiego rządu, dodając, że równowagę między tymi wartościami zapewnia prawo.
Były pracownik CIA Edward Snowden ujawnił w ubiegłym miesiącu, że Narodowa Agencja Bezpieczeństwa (NSA) prowadzi za pomocą systemu PRISM na wielką skalę inwigilację elektroniczną obejmującą m.in. sojuszników Stanów Zjednoczonych. Jak twierdzi Snowden, NSA rejestrowała miesięcznie w Niemczech średnio ok. 500 mln rozmów telefonicznych, e-maili i SMS-ów, traktując swego sojusznika podobnie jak Chiny.
- Cel nie może uświęcać środków. Nie wszystko, co jest technicznie wykonalne, może być robione - powiedziała dziennikarzom Merkel. Jak podkreśliła, obce wywiady muszą przestrzegać na terenie Niemiec niemieckiego prawa, w tym ustawy o tajemnicy korespondencji. - Niemcy nie są krajem nadzoru, Niemcy są krajem wolności - podkreśliła kanclerz, dodając, że w Niemczech i w całej Europie "nie obowiązuje prawo silniejszego, lecz siła prawa".
Merkel powiedziała, że kwestia ewentualnego naruszenia przez amerykańskie służby niemieckiego prawa jest wyjaśniana w rozmowach z władzami amerykańskimi. Rząd Niemiec skierował do władz w Waszyngtonie listę pytań, na które nie ma jeszcze odpowiedzi - poinformowała szefowa rządu. Przypomniała, że prezydent USA Barack Obama obiecał wyjaśnienie wszystkich niejasności. - Nasi amerykańscy partnerzy potrzebują więcej czasu na sprawdzenie wszystkiego. Chętnie poczekam - powiedziała Merkel.
Podczas spotkania z dziennikarzami Merkel unikała antyamerykańskich akcentów, pojawiających się ostatnio w związku z aferą NSA w niemieckiej prasie oraz w szeregach partii opozycyjnych. Jak podkreśliła, Ameryka okazała Niemcom zaufanie, popierając proces zjednoczenia Niemiec w latach 1989/1990. Jej zdaniem "prawdziwa przyjaźń przetrwa trudną sytuację, jak ta".
Merkel zapowiedziała podjęcie konkretnych kroków, w tym wymianę not z USA formalnie unieważniającą przepisy z 1968 roku ograniczające suwerenność RFN. Berlin chce też opracować wspólne standardy działania służb wywiadowczych w UE.
Minister spraw wewnętrznych Hans-Peter Friedrich informował na początku tygodnia, że dzięki współpracy ze służbami amerykańskim niemieckiej policji udało się zapobiec co najmniej siedmiu zamachom terrorystycznym.
Obywatele Niemiec nie są zadowoleni z dotychczasowych działań rządu w sprawie inwigilacji ze strony amerykańskich służb. Z opublikowanych w piątek wyników sondażu Deutschlandtrend wynika, że aż 69 proc. ankietowanych nie jest usatysfakcjonowanych postawą rządu, a tylko 22 proc. wyraża zadowolenie z podjętych kroków.
Partie opozycyjne - SPD, Zieloni i Lewica - krytykują rząd CDU/CSU i FDP za bagatelizowanie skandalu z inwigilacją oraz brak zdecydowania w rozmowach z USA. Kandydat SPD na kanclerza Peer Steinbrueck zarzucił Merkel złamanie przysięgi kanclerskiej. - Pani Merkel przysięgała, obejmując urząd kanclerza, że uczyni wszystko, żeby chronić naród niemiecki przed niebezpieczeństwem. Teraz okazuje się, że fundamentalne prawa niemieckich obywateli były łamane na wielką skalę - powiedział Steinbrueck w minioną niedzielę.
Merkel twierdzi, że o istnieniu systemu PRISM dowiedziała się z gazet. Jak napisał natomiast w środę dziennik "Bild", wojskowi z jednostek stacjonujących w Afganistanie, w tym Bundeswehra, zostali poinformowani już dwa lata temu o istnieniu systemu PRISM. Władze niemieckie utrzymują, że PRISM wykorzystywany przez żołnierzy w Afganistanie służący ich bezpieczeństwu, i system elektronicznej inwigilacji NSA są dwoma różnymi systemami.
Z najnowszego sondażu Deutschlandtrend wynika, że dyskusja o amerykańskiej inwigilacji raczej nie wpłynie na wynik wyborów do Bundestagu 22 września. Takiego zdania jest 70 proc. ankietowanych; 27 proc. uważa natomiast, że temat ten odegra ważną rolę w kampanii wyborczej.
Obecnie na rządzących chrześcijańskich demokratów CDU/CSU chce głosować 41 proc. wyborców, a na ich koalicjantów z liberalnej FDP 4 proc. Największa partia opozycyjna SPD może liczyć na 26 proc. głosów, Zieloni na 13 proc. a Lewica na 7 proc.