Niemcy mają nowego, najmłodszego w historii prezydenta
Christian Wulff, dotychczasowy premier niemieckiego landu Dolna Saksonia, został nowym i zarazem najmłodszym w historii prezydentem Niemiec. 19 czerwca chadecki polityk skończył 51 lat.
30.06.2010 | aktual.: 01.07.2010 07:34
Prawnik z Osnabrueck uchodzi za polityka umiarkowanego i rozważnego stratega, który unika kontrowersji oraz szuka kompromisów. Zapowiadał przed wyborami, że jako prezydent chce "budować mosty" między instytucjami państwa oraz obywatelami i zgromadzić wokół siebie wybitne umysły, które radą wsparłyby rządzących polityków.
Niektóre media zarzucały mu jednak, że wypowiada się powierzchownie, zwłaszcza na temat polityki zagranicznej, i brakuje mu wyrazistości.
Jest reprezentantem liberalnego skrzydła CDU. Komentatorzy zauważają, że z chwilą przeprowadzki Wulffa do Zamku Bellevue Angela Merkel pozbywa się ostatniego poważnego rywala w walce o władzę w swojej partii.
Wulff zajmuje się polityką od 30 lat; już jako nastolatek działał w młodzieżówce chadeckiej, a w 1975 r. wstąpił do CDU. Od 1994 r. jest posłem parlamentu krajowego Dolnej Saksonii.
Dwukrotnie (w 1994 i 1998 r.) jako czołowy kandydat chadeków w landzie przegrywał wybory regionalne z socjaldemokracją ówczesnego premiera Dolnej Saksonii, późniejszego kanclerza Gerharda Schroedera. Za trzecim podejściem, w 2003 r. udało mu się pokonać SPD i od tego czasu stoi na czele rządu w Hanowerze. Od 2008 r. rządzi w Dolnej Saksonii w koalicji z liberalną FDP.
- Na porażkach nauczyłem się więcej niż na sukcesach. Dziewięć lat zajęło mi, by zostać premierem landu, zatem można powiedzieć, że dzisiejsze posiedzenie Zgromadzenia Federalnego było względnie krótkie - powiedział po wyborze Wulff, który został prezydentem RFN po dziewięciogodzinnym maratonie wyborczym.
Z pozytywnymi reakcjami spotkała się jego decyzja z kwietnia tego roku o powołaniu do rządu pierwszej minister o tureckich korzeniach Aygul Ozkan.
Rysą na wizerunku Wulffa była afera z biletami lotniczymi; w grudniu 2009 r. przyjął on ofertę linii lotniczych, które zaproponowały dla całej jego rodziny bezpłatną zmianę rezerwacji z klasy ekonomicznej na droższą biznesową. Złamał tym samym obowiązujące ministrów landu przepisy, zabraniające przyjmowania prezentów o wartości powyżej 10 euro. Po ujawnieniu afery Wulff przeprosił i zapłacił liniom lotniczym różnicę ceny pomiędzy biletami klasy ekonomicznej i biznesowej.
Wielokrotnie bywał on w Polsce jako premier Dolnej Saksonii, ostatnio w maju 2010 r. W czasie swojej wizyty we Wrocławiu mówił o potrzebie pogłębienia współpracy polsko-niemieckiej. W czasie debaty o fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" poparł stanowisko szefowej Związku Wypędzonych Eriki Steinbach, która domagała się miejsca w radzie tej fundacji.
Z pierwszą wizytą zagraniczną Wulff uda się prawdopodobnie do... Republiki Południowej Afryki. Jak zapowiadał w ostatnich dniach, chciałby bowiem razem z kanclerz Angelą Merkel na żywo kibicować reprezentacji Niemiec na piłkarskich Mistrzostwach Świata.
Wulff jest drugim w historii RFN katolikiem na urzędzie głowy państwa. Jest po raz drugi żonaty; z pierwszą żoną rozwiódł się i w 2008 r. poślubił o 15 lat młodszą partnerkę, Bettinę, która również będzie najmłodszą w historii Niemiec pierwszą damą. Ma dwoje dzieci: nastoletnią córkę z pierwszego małżeństwa oraz dwuletniego syna z obecną żoną.
Prezydent Niemiec nie ma dużych kompetencji, ale urząd ten cieszy się dużym poważaniem i autorytetem w społeczeństwie.
Eksperci: wybory policzkiem dla Merkel
Przebieg wyborów prezydenckich w Niemczech był policzkiem i ostrzeżeniem dla rządu Angeli Merkel, bo potrzebne były aż trzy tury głosowania, by przeforsować kandydata koalicji Christiana Wulffa - ocenili eksperci.
Chociaż chadecko-liberalny obóz rządzący dysponował teoretycznie absolutną większością w Zgromadzeniu Federalnym (644 głosy na 1244 członków), to w dwóch pierwszych rundach głosowania Wulff nie uzyskał koniecznej do wyboru bezwzględnej większości. Udało się to niespodziewanie dopiero w trzecim podejściu, ale wtedy do wyboru wystarczyła już zwykła większość.
- Trzy podejścia do wyboru prezydenta to porażka Angeli Merkel jako szefowej partii CDU. Nie potrafiła ona od początku zapewnić spójności w swojej partii CDU oraz w koalicji - powiedział politolog z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie Richard Stoess.
- Możliwe, że w najbliższych tygodniach rozpęta się gorąca dyskusja polityczna w łonie CDU i CSU - dodał.
W ocenie Stoessa to, że niektórzy delegaci z obozu rządzącego odmówili w środę poparcia dla kandydata koalicji, jest po części zasługą jego rywala, kandydata opozycyjnych SPD i Zielonych Joachima Gaucka, który nie jest związany z żadną partią polityczną i cieszy się autorytetem w opinii publicznej.
- Gdyby opozycja wystawiła innego kandydata, wywodzącego się bezpośrednio z SPD, to być może wszystko rozstrzygnęłoby się już w pierwszym podejściu na korzyść Christiana Wulffa - ocenił Stoess.
- Z drugiej strony wśród delegatów obozu rządzącego znaleźli się tacy, którzy, głosując wbrew swoim partiom, zademonstrowali niezadowolenie z rządu oraz dokonań i wizerunku chadecko-liberalnej koalicji - ocenił.
Jego zdaniem Merkel powinna popracować nad stylem kierowania ugrupowaniem i poprawą relacji między partyjną bazą a przywódcami. - Przykładem, że te relacje nie funkcjonują najlepiej jest sama nominacja Christiana Wulffa jako kandydata w wyborach prezydenckich: został wyznaczony bez konsultacji przez szefów ugrupowań koalicyjnych. W CDU oczekuje się większej demokracji w wewnętrznych strukturach - dodał berliński politolog.
Jego zdaniem Christian Wulff, który od ponad 30 lat jest związany z chadecją, nie będzie kierować się interesem partyjnym, pełniąc urząd głowy państwa.
- Doświadczenie pokazuje, że prezydenci mocno związani z ugrupowaniami politycznymi zawsze starali się pełnić swój urząd w sposób ponadpartyjny - dodał Stoess.
Analityk Fundacji Bertelsmanna Cornelius Ochmann ocenił, że "Merkel wyszła z wyborów prezydenckich z podbitym okiem, ale jeszcze stoi na nogach", bo ostatecznie w trzeciej turze Wulff uzyskał poparcie bezwzględnej większości. - To nie nokaut, ale ostrzeżenie. Kanclerz i jej rząd przetrwają - dodał.
Według Ochmanna, aby podreperować swój naruszony autorytet, niemiecka kanclerz powinna przejść do ofensywy, wystąpić z nowymi inicjatywami i zmienić styl rządzenia. - Musi pokazać, że ma rząd pod kontrolą - dodał ekspert.
Jak ocenił, Christian Wulff, jako dość popularny i ceniony polityk, poradzi sobie na urzędzie prezydenta RFN. - Będzie przeciwieństwem swego poprzednika Horsta Koehlera, bo nie obawia się polityki oraz krytyki mediów - powiedział Ochmann. Koehler ustąpił niespodziewanie 31 maja, oburzony krytyką jego wypowiedzi na temat misji w Afganistanie. Prof. Cziomer: Wiadomo było, że Wulff tak czy inaczej wygra
Zdaniem profesora Erharda Cziomera z Akademii Krakowskiej, specjalisty ds. niemieckich, bez względu na to, że do wyboru prezydenta Niemiec potrzebne były trzy tury głosowania, wiadomo było, że Christian Wulff (CDU) tak czy inaczej wygra.
- Ta koalicja (chadecja i liberałowie) jest skazana na współdziałanie"- powiedział prof. Cziomer, wskazując, że przedterminowe wybory w Niemczech nie wchodzą obecnie w rachubę z racji słabych notowań FDP, nawet poniżej progu wyborczego, a "mniejszościowy rząd chadecji niczego by nie załatwił".
W kontekście opinii, że konieczność aż trzech głosowań to porażka kanclerz Angeli Merkel, prof. Cziomer przypomniał, że "Merkel miała szanse na Gaucka, którego sama zachwalała". Wskazał, że Joachim Gauck - kandydat SPD i Zielonych - "ma takie poglądy, że z powodzeniem mógł być wybrany z tej opcji". - Względy wewnątrzpolityczne i partyjne powodowały jednak, że będąc w dość złym stanie, koalicja chadecji i FDP musiała wybrać kogoś ze swojego kręgu. Dlatego Gauck nie mieścił się w tej koncepcji - dodał
Prof. Cziomer zwrócił też uwagę, że Lewica, która "za żadne skarby nie chciała zaakceptować Gaucka", w większości wstrzymała się od głosu w trzeciej turze, pośrednio przyczyniając się do zwycięstwa Wulffa. Pastor Gauck, były opozycjonista w dawnej NRD, był pierwszym szefem Urzędu ds. Akt Stasi.
W ciągu minionych trzech tygodni charyzmatyczny 70-letni Gauck zyskał ogromną popularność w opinii publicznej i miał za sobą większość mediów. Prof. Cziomer wskazał na zjawisko rozmijania się elity politycznej z odczuciami społecznymi.