"Niemcy mają kłopot ze Steinbach, my z Kaczyńskim"
PiS chce z fobii i emocji antyniemieckich uczynić element kampanii wyborczej. Niemcy mają Steinbach i kłopot ze Steinbach, my mamy Kaczyńskiego i kłopot z Kaczyńskim - powiedział w "Kontrwywiadzie RMF FM" Sławomir Nowak, szef gabinetu politycznego premiera.
28.05.2009 | aktual.: 28.05.2009 10:06
RMF FM: Czy Donald Tusk potrafi zaryczeć jak lew?
Sławomir Nowak: Nie wiem, nigdy nie słyszałem.
PiS twierdzi, że powinien ryczeć na CDU i ich stanowisko w sprawie wypędzonych, a tymczasem z ust premiera słyszymy pisk zastraszonej, bezradnej myszki.
- PiS różne głupoty opowiada, co nie oznacza, że należałoby to komentować.
Jarosław Kaczyński żąda, by w proteście przeciwko oświadczeniu Platforma wystąpiła z frakcji ludowej i razem z innymi polskimi partiami potępiła Angelę Merkel. Może liczyć na współpracę?
- To jest taki humbug wyborczy. Ja rozumiem, że PiS-owi zależy, żeby z takich fobii i z takich emocji antyniemieckich uczynić kartę w kampanii wyborczej. My w tego rodzaju pyskówkę się wciągać nie pozwolimy. Muszę powiedzieć, że takie wykwity są po jednej i po drugiej stronie. Niemcy mają Steinbach i kłopot ze Steinbach, my mamy Kaczyńskiego i kłopot z Kaczyńskim.
Panie pośle, to nie jest tak, że to wszyscy Niemcy wydają takie oświadczenia, to wydaje partia, która jest z panem w jednej frakcji.
- I co?
No i co? Podoba się panu to oświadczenie? Podoba się panu stwierdzenie, że naruszone prawa wypędzonych muszą być uznane?
- Nie, nie podoba się…
No to dlaczego ja tego nie słyszę z ust premiera?
- Słyszał pan to, niech pan się wreszcie wsłucha w to na spokojnie i bez emocji.
Premier powiedział, że takie oświadczenia budzą niesmak. Niesmak to może budzić przesolona potrawa.
- Oczywiście, że niesmak, i nasz pogląd w tej sprawie jest od wielu lat jednoznaczny bardzo. Wypędzenia to była rzecz zła, generalnie zła. Natomiast wypędzeniom winni są Niemcy, oni wywołali drugą wojnę światową i to była prosta konsekwencja, niestety zła, ale konsekwencja drugiej wojny światowej, którą Niemcy wywołali, i zresztą rozsądni politycy po niemieckiej stronie nigdy tego nie kwestionują.
To o jakich naruszonych prawach wypędzonych mówi CDU?
- Ja nie wiem, niech pan zapyta CDU.
Ale dlaczego to pan nie pyta? Dlaczego premier nie zadzwoni do Angeli Merkel w tej sprawie i nie powie: "Droga pani kanclerz, takie oświadczenia są skandalem"?
- Trudno się dyskutuje na takim poziomie populizmu i ogólności. Ja rozumiem, że jest zapotrzebowanie na jakieś szczególne emocje w kampanii. CSU bawarskie potrzebuje przekroczyć bardzo wysoki – że tak powiem – wynik wyborczy, żeby uzyskać mandaty w europarlamencie i to samo robi PiS z naszej strony. Straszenie dzisiaj dzieci Krzyżakami to jest absurd, głupota i prostactwo i nie wiem, jak jeszcze mocniej to nazwać. Jarosław Kaczyński, lider największej partii opozycyjnej, potrzebuje tego rodzaju retoryki, bo nie ma innego pomysłu na kampanię wyborczą. Niech pan zwróci uwagę, że oni nie mówią w swojej kampanii w ogóle o europarlamencie.
Rozumiem, że to oświadczenie premiera, w którym powiedział, że to oświadczenie Niemców budzi niesmak, to jest wszystko, co rząd polski w tej sprawie zrobi?
- Rząd polski nie widzi żadnej potrzeby, żeby angażować się w kampanię wyborczą w Niemczech. Nasz pogląd w tej sprawie jest jasny: wypędzenia są konsekwencją drugiej wojny światowej, wywołanej przez III Rzeszę, nazistów i Adolfa Hitlera, i sprawa zawsze będzie tak przez Polaków oceniana.
- Na pewno usłyszy ponownie polską ocenę tego rodzaju wystąpień i myślę, że Angela Merkel zdaje sobie też doskonale sprawę, że tego rodzaju wypowiedzi pomagają takiemu szaleństwu politycznemu, jakie uprawia dzisiaj PiS.