Niemcy. Kościoły straciły ponad pół miliona wiernych
Oba największe Kościoły w Niemczech - katolicki i ewangelicki - zanotowały poważny spadek liczby wiernych.
- Nie ma czego upiększać - przyznaje bez ogródek biskup Georg Baetzing, przewodniczący niemieckiego episkopatu. Baetzing, który dopiero od marca stoi na czele Niemieckiej Konferencji Biskupów, po raz pierwszy musi komentować dane dotyczące liczby osób, które wystąpiły z Kościoła katolickiego. A są to dane, wobec których trudno przejść obojętnie.
Już w 2018 roku liczba wystąpień z Kościoła była wysoka i wyniosła 216 tysięcy. W ubiegłym roku zwiększyła się jednak do prawie 273 tysięcy. To wzrost o ponad 26 procent. To także nowy rekord. Do tej pory najwięcej wystąpień zanotowano w roku 2014, kiedy Kościół opuściło 214 tysięcy osób. Był to rok skandali z wykorzystywaniem nieletnich przez duchownych, z aferą wokół biskupa Limburga czy zmian w podatku kościelnym, które doprowadziły do spadku liczby wiernych.
Ale także Kościoły protestanckie nie opierają się negatywnemu trendowi. W ubiegłym roku straciły one około 270 tysięcy wiernych. To wzrost o ponad 22 procent w porównaniu do roku 2018. Łączna liczba wystąpień z największych Kościołów chrześcijańskich po raz pierwszy przekroczyła tym samym pół miliona. I to wyraźnie.
Bezlitosna demografia
Ale rosnąca liczba wystąpień, to nie jedyny problem. Oba Kościoły zmagają się także z demografią. Liczba pogrzebów zdecydowanie przewyższa liczbę chrzęstów i przyjęć do wspólnot. W 2019 roku zmarło około 400 tys. członków niemieckiego Kościoła katolickiego, który ma obecnie około 22,6 miliona wiernych. Łączna liczba wiernych obu Kościołów wynosi 43,3 miliona. To nieco ponad 52 procent mieszkańców kraju.
- Liczba wystąpień z Kościoła pokazuje, że dystans między jego członkami i życiem w wierze w kościelnej wspólnocie jest coraz większy - mówi Baetzing. Także spadająca liczba osób przyjmujących sakramenty świadczy jego zdaniem o "erozji osobistej więzi z Kościołem".
Nie ma wiarygodnych ustaleń dotyczących powodów opuszczania Kościołów. Można podejrzewać, że jedną z przyczyn wśród katolików jest skandal z wykorzystywaniem seksualnym. We wrześniu 2018 roku biskupi opublikowali raport, który naświetlał skalę przestępstw seksualnych w latach 1946-2014. Wskazano w nim 3677 przypadków. Już pod koniec 2018 liczba wystąpień z Kościoła zaczęła wyraźnie rosnąć.
Nie wiadomo, dlaczego trend występuje także w Kościołach ewangelickich. Tam przypadki molestowania odgrywają w publicznej debacie o wiele mniejszą rolę. Niewykluczone, że wielu wiernych w coraz mniejszym stopniu rozróżnia jednak oba Kościoły.
Duch czasu
Poza skandalami seksualnymi wskazuje się także na inne powody. W opublikowanym w 2018 roku badaniu Biskupstwo Essen wskazało, że głównymi powodami opuszczania Kościoła są rosnący dystans do instytucji połączony z wątpliwościami co do własnej wiary. Zwłaszcza podejście do moralności seksualnej uważane jest za niewspółczesne, ale także wyobrażenie roli kobiety czy celibat.
Wzrost liczby wystąpień z Kościoła katolickiego może też sugerować, że zapoczątkowany niedawno proces reform, zwany drogą synodalną, nie przynosi jak dotąd żadnych efektów. Biskup Baetzing zapewnił, że najnowsze dane zostaną uwzględnione w proces reformy Kościoła.
Jak powiedział, poprzez otwartość i przejrzystość Kościół musi odzyskać zaufanie. - Nie chodzi o to, aby ścigać się z duchem czasu, ale Kościół musi dostrzec znaki czasu i tłumaczyć w świetle Ewangelii - stwierdził.
(KNA/szym)
Przeczytaj też:
Bp Bätzing ostro o "bezrozumnych teoriach" na temat pandemii
Niemieccy biskupi o II wojnie światowej: nasi poprzednicy byli współwinni