Niemcy i UE rywalizują o miejsce w Radzie Bezpieczeństwa
Jak napisał dziennik "Die Welt", w różnych frakcjach Parlamentu Europejskiego formuje się opór przeciwko dążeniom Niemiec do uzyskania stałego członkostwa Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Opór ten wynika z przeświadczenia, że status stałego członka Rady Bezpieczeństwa powinna otrzymać Unia Europejska, a nie jeden z współtworzących ją krajów.
"Jeśli stoimy przed alternatywą miejsca dla Niemiec lub dla UE, to jestem zdecydowanie za miejscem europejskim" - powiedział "Die Welt" niemiecki deputowany frakcji socjalistycznej Jo Leinen. Wtórował mu niemiecki chadek Armin Laschet: "Stałe miejsce dla Niemiec odsunęłoby daleko perspektywę miejsca europejskiego". Laschet jest w strasburskim parlamencie sprawozdawcą do spraw stosunków Unii Europejskiej z ONZ.
Jak przypomina "Die Welt", Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych zadecyduje na swej wrześniowej sesji o reformie ONZ i rozszerzeniu Rady Bezpieczeństwa. W ubiegłym tygodniu sekretarz generalny ONZ Kofi Annan przedstawił 63-stronicowy dokument z propozycjami zmian w ustroju ONZ. Dokument ten postuluje między innymi trwałe przydzielenie Europie trzech niestałych miejsc w Radzie Bezpieczeństwa.
Również Parlament Europejski przygotowuje rezolucję, zawierającą jego wizję reformy ONZ. Najpierw UE powinna otrzymać dwa z trzech europejskich miejsc w Radzie Bezpieczeństwa, przy czym "należy pozostawić instytucjom UE wybieranie państw do rotacyjnego ich obsadzania" - głosi udostępniony "Die Welt" projekt rezolucji. Jako dalszy cel deklaruje ona stałe miejsce europejskie, gdyż tylko ono zapewni odpowiednie reprezentowanie europejskich interesów.
"Miejsce w Radzie Bezpieczeństwa jest zgodne z logiką (unijnej) konstytucji" - podkreślił Jo Leinen. Z kolei według Lascheta "europejska polityka zagraniczna zapewni Niemcom w sposób trwały większe wpływy w świecie, niż uzyskałyby one bez niej".
Natomiast niemiecki przewodniczący Parlamentu Europejskiego, a obecnie deputowany jego socjalistycznej frakcji Klaus Haensch wzywa swych kolegów do większej powściągliwości w tej sprawie. Pomysł rotacyjnego obsadzania unijnych miejsc w Radzie Bezpieczeństwa uważa za "absurdalny". Według niego, kwestia stałej unijnej reprezentacji w tym gremium "będzie przedmiotem debaty dopiero w trakcie następnej reformy ONZ".
W opinii Haenscha, Niemcy nadal powinny dążyć do indywidualnego stałego członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa. "Także dla Europy niemiecki wróbel w Radzie Bezpieczeństwa jest lepszy niż unijny gołąb na dachu" - cytuje Haenscha "Die Welt".