Niemcy: Gauck nazwał rzeź Ormian ludobójstwem
Prezydent Niemiec Joachim Gauck nazwał ludobójstwem masakrę Ormian, która zaczęła się sto lat temu w Imperium Osmańskim. Zwrócił też uwagę na niemiecką współodpowiedzialność za tę tragedię. Biały Dom uznaje masakrę Ormian, ale wciąż unika słowa "ludobójstwo".
24.04.2015 | aktual.: 24.04.2015 04:22
Joachim Gauck jest pierwszym tak wysokim przedstawicielem Niemiec, który otwarcie użył słowa ludobójstwo w kontekście masakry Ormian. W przemówieniu wygłoszonym w Berlinie dodał, że także Niemcy, jako sprzymierzeńcy Imperium Osmańskiego w czasach pierwszej wojny światowej, ponoszą współodpowiedzialność, a być może nawet współwinę za śmierć prawie półtora miliona Ormian.
Władze w Berlinie dotychczas unikały sformułowania "ludobójstwo", aby nie narażać na szwank stosunków z Turcją. Po długich dyskusjach zdecydowano jednak, że słowo ludobójstwo pojawi się w rezolucji, o której będzie dziś dyskutował niemiecki Bundestag.
Na początku tygodnia, parlament Austrii nazwał rzeź Ormian ludobójstwem, co wywołało ostrą reakcję dyplomatyczną Turcji. Władze w Ankarze utrzymują, że liczba Ormian, którzy stracili życie w latach 1915-1917 nie była wcale tak wysoka, a ich śmierć nie była ludobójstwem.
Białego Domu zaapelował o "szczere" uznanie prawdy o "masakrze"
Na dzień przed obchodami 100. rocznicy rozpoczęcia masowych mordów Ormian w Imperium Osmańskim, rzecznik Białego Domu zaapelował o "szczere" uznanie prawdy o "masakrze", w której zginęło 1,5 mln osób. Ale powstrzymał się od użycia słowa "ludobójstwo".
- Stany Zjednoczone otwarcie przyznają, że w masakrze jaka miała miejsce 100 lat temu zginęło 1,5 mln Ormian. Jutrzejsza rocznica to smutny dzień i smutne uczczenie pamięci (ofiar)" - powiedział rzecznik John Earnest podczas czwartkowego briefingu w Białym Domu.
Przypomniał, że w rocznicowych obchodach weźmie udział w piątek w Erewanie amerykańska delegacja pod przewodnictwem ministra finansów Jacka Lew i zapewnił, że USA opłakują osoby, które straciły życie "w tych tragicznych wydarzeniach".
- Podtrzymujemy nasze stanowisko, że uczciwe i szczere uznanie tych tragicznych zdarzeń służyłoby temu, że w przyszłości mniej prawdopodobne będą takie zdarzenia. Wierzymy, że wszystkie strony skorzystałyby na uznaniu prawdy o tej masakrze - zaapelował.
Niemniej, mimo trwających od lat nacisków silnego ormiańskiego lobby w USA, Earnest ani razu nie użył słowa "ludobójstwo". Podobnie we wtorek, gdy sekretarz generalny Białego Domu Denis McDonough oraz zastępca doradcy prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Ben Rhodes spotkali się z delegacją ormiańskiej diaspory w USA, to też mówili o "tragicznych wydarzeniach z 1915 roku", ale powstrzymali się od użycia słowa "ludobójstwo".
Tymczasem będąc jeszcze senatorem USA Barack Obama obiecywał podczas kampanii wyborczej w 2008 roku uznanie rzezi Ormian za ludobójstwo. "Ameryka zasługuje na lidera, który mówi szczerze o ludobójstwa Ormian" - mówił.
Jak dotąd nie dotrzymał słowa, by - jak się powszechnie uważa - nie drażnić ważnego partnera USA i sojusznika z NATO: Turcji, która nie zgadza się ani na użycie tego określenia ani z oceną skali masowych mordów Ormian przez historyków.
Obchody setnej rocznicy ludobójstwa Ormian
W stolicy Armenii odbędą się dziś obchody setnej rocznicy ludobójstwa Ormian. Osmańska Turcja w czasie I wojny światowej wymordowała ponad milion Ormian. Mimo że ludobójczych mordów dokonywano na przestrzeni kilku lat, symboliczną datą obchodów jest 24 kwietnia.
Jak wyjaśnia Astrig Jedigarian z erewańskiego muzeum ludobójstwa Ormian to właśnie pod koniec kwietnia 1915 roku aresztowano, a następnie zgładzono ormiańską inteligencję w Stambule. Jak dodaje, ormiańska elita w Konstantynopolu i innych miastach była aresztowana i bez sądu i śledztwa zesłana w głąb Anatolii. Po drodze zlikwidowano ich w sposób bestialski.
Astrig Jedigarian podkreśla, że ludobójstwo sprzed 100 lat to najbardziej traumatyczny moment w historii jej narodu, ale też wydarzenie przełomowe w historii całej ludzkości. Jak zaznacza, to jest pamięć niesłychanej katastrofy, ponieważ naród ormiański był na granicy pełnej likwidacji. Jak zaznacza, tego nie da się zapomnieć. Jej zdaniem, to wydarzenie ważne jest również dla całego świata, bo fakt zapomnienia i nieosądzenia pierwszego ludobójstwa przyczynił się do kolejnych podobnych aktów.
Turcja nie poczuwa się do winy
Współczesna Turcja nie uznała rzezi Ormian. To wciąż rodzi napięcia między Ankarą a Erewaniem. Zdaniem ormiańskiego biskupa Bagrata Galastaniana, pojednanie między narodami jest możliwe, ale do tego niezbędne jest tureckie przepracowanie winy. Jak dodaje, dla jego narodu bardzo ważne jest ustanowienie pokoju i pojednania, bo nienawiść nikomu nie służy ani Ormianom, ani Turkom. Ale wyzwolenie z nienawiści, jak zaznacza, jest możliwe poprzez zaakceptowanie przez Turków swojej winy i grzechu, za który odpowiedzialni są ich przodkowie.
Szacuje się, że w latach 1915-1917 zginęło w Turcji około półtora miliona Ormian. Tureckie władze do dziś twierdzą, że ludobójstwo nie miało miejsca, a Ormianie zmarli w trakcie ewakuacji podczas wojny.