Niemcy chcieli ukryć? Wielki skandal w Magdeburgu
Antysemickie graffiti pojawiły się na ścianach budynku Ministerstwa Sprawiedliwości kraju związkowego Saksonia-Anhalt. W związku z podejrzeniem o podżeganie do nienawiści na tle różnic narodowościowych niemiecka policja wszczęła śledztwo.
We wtorek, po zapytaniach ze strony Niemieckiej Agencji Prasowej (DPA), Ministerstwo Sprawiedliwości kraju związkowego Saksonia-Anhalt oficjalnie potwierdziło, że doszło do incydentu w siedzibie MS w Magdeburgu.
Z ustaleń DPA wynika, że antysemickie hasła pojawiły się na ścianach sali konferencyjnej urzędu, do której dostęp ma wiele osób. Ministerstwo chciało najpewniej uniknąć skandalu i ponad tydzień udało im się utrzymać sprawę w tajemnicy. Bo zgłoszenie do policji, jak przyznał we wtorkowym oświadczeniu rzecznik, dotarło jeszcze 11 listopada.
- W związku z podejrzeniem o podżeganie do nienawiści na tle różnic narodowościowych wszczęte zostało śledztwo. Sprawa jest w toku - powiedział rzecznik magdeburskiej policji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Władze kraju podejrzewają, że zrobił to ktoś z zewnątrz. Pracownicy ministerstwa "zostali uczuleni" i natychmiast wprowadzono zmiany w dostępie dla osób trzecich.
Nawoływania do walki z antysemityzmem
Nienawistne graffiti pojawiło się na zaraz po tym, jak minister sprawiedliwości Saksonii-Anhalt, Franziska Weidinger (CDU) oświadczyła publicznie, że należy bezwzględnie zwalczać wszelkie przejawy antysemityzmu i gloryfikacji przemocy ze strony terrorystów.
- Nienawiść do Żydów i kwestionowanie prawa do istnienia Izraela nie mogą być tolerowane w naszym społeczeństwie, podobnie jak zaprzeczanie Holokaustowi - stwierdził polityk.
Źródło: "Münchner Merkur"