PolskaNielegalni handlarze brutalnie pobili strażników miejskich

Nielegalni handlarze brutalnie pobili strażników miejskich

Gdańscy strażnicy miejscy chcieli wręczyć nielegalnym handlarzom mandat oraz zabezpieczyć sprzedawany towar. Podczas załadunku do służbowego auta zostali zaatakowani zaostrzonymi, metalowymi żerdziami. O dalszym losie agresywnych sprzedawców rozstrzygnie sąd.

Nielegalni handlarze brutalnie pobili strażników miejskich
Źródło zdjęć: © WP.PL | Andrzej Hulimka

Patrol gdańskiej straży miejskiej wraz z pracownikami Zarządu Dróg i Zieleni kontrolował obszar Śródmieścia. Powodem wspólnej kontroli było zwiększenie się liczby osób sprzedających na ulicach miasta bez wymaganego zezwolenia oraz opłaty za wynajem przestrzeni handlowej. Zjawisko nielegalnego obnośnego handlu jest widoczne szczególnie w czasie sezonu wakacyjnego.

W efekcie działań strażników doszło do zatrzymania trzech osób, które próbowały nielegalnie sprzedawać przy Zielonym Moście oscypki. Właściciele stoiska próbowali krzykiem oraz ubliżaniem utrudnić urzędnikom zajęcie towaru. Handlarze zniszczyli również grilla na którym podgrzewano sery. W czasie ładowania zajętego towaru do ciężarówek ZDiZ doszło do czynnej napaści na dwóch strażników miejskich.

Strażnicy podczas ładowania oscypków do ciężarówki zostali zaatakowani przez dwóch mężczyzn, których wezwała na pomoc handlująca kobieta. Napastnicy użyli ostrych, metalowych części pochodzących ze zniszczonego uprzednio grilla i zadali strażnikom kilka ciosów. Próbowali również zaatakować urzędników miejskich.

Na miejsce wezwano dodatkowe siły policyjne oraz kilka patroli straży miejskiej, aby nie doszło do poważniejszych obrażeń. Na pomoc pobitym wezwano karetkę pogotowia. Butni handlarze, którzy zostali tymczasowo aresztowani, grozili również, że wykradną towar z magazynów ZDiZ mieszczących się w Gdańsku Wrzeszczu.

Podjęcie nielegalnego handlu nadal jest opłacalne. Sama walka z nieuczciwymi kupcami przypomina często historię Don Kichota. Stoiska kupieckie mieszczą się zazwyczaj w torbie podróżnej, więc na widok strażników miejskich łatwo je schować i rozłożyć w innym miejscu. Handlarzy nie odstrasza również widmo pięciuset złotowego mandatu, który strażnik może nałożyć na nieuczciwych sprzedawców.

Najczęstszym tłumaczeniem sprzedawców jest argument, że ich utarg jest znacznie niższy niż opłata za miejsce do prowadzenia stoiska. Wynajęcie metra kwadratowego na starym mieście w Gdańsku kosztuje pięć złotych za dzień. Oznacza to, że wynajęcie pięciu metrów kwadratowych przez okres trzydziestu dni kosztuje siedemset pięćdziesiąt złotych. W Sopocie zapłacimy za taką samą powierzchnię dwieście dwadzieścia pięć złotych. W Gdyni punkty handlowe obsadza się w drodze licytacji. Wygrywa ten kto da więcej.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (46)