Nielegalni dyrektorzy w centralnych urzędach
W 11 wysokich urzędach państwowych dyrektorzy generalni zajmują swoje stanowiska niezgodnie z prawem - pisze w "Rz" Dorota Kołakowska.
23.06.2003 | aktual.: 23.06.2003 06:09
Umowa o pracę, jaką podpisał z nimi premier Leszek Miller, zgodnie z ustawą o służbie cywilnej już dawno powinna wygasnąć. Co więcej: przepis, na mocy którego umowy były zawierane, uchylił Trybunał Konstytucyjny. Jednak dyrektorzy nadal podejmują decyzje i pobierają pensje.
Publicystka "Rz" przypomina, że dyrektorzy generalni objęli stanowiska dzięki umowie o pracę, jaką podpisał z nimi prezes Rady Ministrów. Zezwalała na to przeforsowana przez SLD, zaraz po wygranych wyborach w 2001 r., zmiana w ustawie o służbie cywilnej. Dzięki niej można było ominąć konkurs, jaki obowiązuje na wysokie stanowiska w administracji rządowej, i zatrudnić wybrana osobę, która nie należy do apolitycznego korpusu służby cywilnej.
W ten sposób na stanowiska trafiali często pracownicy związani z opcją polityczną aktualnego ministra czy wojewody. Jednak przepis przewidywał, że taki okres zatrudnienia nie mógł przekraczać 6 miesięcy - do tego czasu należało wybrać kandydata z konkursu. Choć półroczny termin dawno minął, dyrektorzy nadal pracują.
"Dalsze zatrudnianie dyrektorów jest moim zdaniem sprzeczne z ustawą o służbie cywilnej" - mówi Jan Pastwa, szef Rady Służby Cywilnej. (aka)