"Niefortunne słowa" o spóźnieniu samolotu prezydenta?
O sprawie 20-minutowego opóźnienia samolotu, który miał zawieźć prezydenta Lecha Kaczyńskiego na spotkanie z prezydentem Ukrainy Wiktorem Juszczenką rozmawiali szef BBN Władysław Stasiak i minister obrony narodowej Bogdan Klich. Prezydencka kancelaria twierdzi, że opóźnienie wynikło z oblodzenia maszyny, rzecznik sił powietrznych wyjaśniał z kolei w mediach, że oblodzenia nie było, ale prezydent przybył zaledwie 10 minut przed planowanym startem. Jak mówił Stasiak, minister Klich "wyraził ubolewanie" z powodu tej "niefortunnej" wypowiedzi.
14.01.2009 | aktual.: 14.01.2009 18:40
Ppłk Wiesław Grzegorzewski pytany o powód opóźnienia wylotu samolotu rządowego, który miał zawieźć prezydenta Lecha Kaczyńskiego na spotkanie z prezydentem Ukrainy Wiktorem Juszczenką, odparł, że przyczyna była prozaiczna - oczekiwano na przyjazd prezydenta.
Grzegorzewski dodał, że samolot był przygotowany i czekał na wylot na pół godziny przed planowanym startem, czyli przed godz. 10:00. - Pan prezydent przybył do nas za dziesięć dziesiąta, więc siłą rzeczy nie można całej procedury zrealizować w dziesięć minut - powiedział.
Na pytanie, czy przyczyną opóźnienia wylotu było oblodzenie samolotu powiedział, że nie, gdyż samolot był hangarowany i gotowy do wylotu.
Tymczasem prezydenckie biuro prasowe poinformowało, że powodem ok. 20-minutowego opóźnienia startu samolotu z prezydentem na pokładzie do Pyrzowic było oblodzenie samolotu. Informację o takiej przyczynie opóźnienia - jak podało biuro prasowe Kancelarii Prezydenta - przekazała pasażerom stewardesa.
Jak podkreślił prezydencki minister Mariusz Handzlik, ta sytuacja nie wpłynęła na program wizyty Juszczenki w Polsce.