PolskaNiechlubny rekord posłanki PiS - wydała ponad 68 tys. zł

Niechlubny rekord posłanki PiS - wydała ponad 68 tys. zł

Nawet 4,5 godziny dziennie w aucie i setki przejechanych kilometrów. Posłanka PiS Barbara Marianowska z okręgu tarnowskiego jest niekwestionowaną rekordzistką Polski pod względem wydatków na przejazdy samochodem. Tylko w ubiegłym roku wydała na ten cel aż 68 tys. 553 zł z publicznych pieniędzy.

Niechlubny rekord posłanki PiS - wydała ponad 68 tys. zł
Źródło zdjęć: © Polska Gazeta Krakowska

06.05.2011 | aktual.: 06.05.2011 11:25

Każdy parlamentarzysta otrzymuje z kancelarii sejmu miesięczny ryczałt w wysokości 11 150 zł na prowadzenie biura poselskiego. Niepełnosprawni posłowie mają do dyspozycji dodatkowo 25% tej kwoty. Te pieniądze każdy z posłów może wydać m.in. na wynagrodzenia swoich pracowników, telefony, wyposażenie biura czy podróże samochodem. To właśnie w tej ostatniej kategorii prym wiedzie posłanka Marianowska.

- Jestem osobą niepełnosprawną i wszędzie dojeżdżam samochodem - tłumaczy posłanka PiS. W polskim sejmie oprócz niej jest jeszcze trzech niepełnosprawnych posłów, ale żaden z nich nawet nie zbliżył się do kwoty 68 tys. Dla przykładu, niepełnosprawni posłowie Marek Plura i Sławomir Piechota z PO wydali odpowiednio 45 i 32 tysiące.

Marianowska nie uważa jednak, by wydawała za dużo. - Zostałam wybrana z okręgu poza moim miejscem zamieszkania i muszę dużo podróżować z Krakowa do Tarnowa. Poza tym często spotykam się z wyborcami w różnych częściach kraju. Jestem posłem wszystkich Polaków, nie tylko tych z mojego okręgu - wyjaśnia.

- Cieszę się, że posłanka jest tak aktywna w terenie, bo na sali sejmowej pełni swoją funkcję bardzo dyskretnie. Rzekłbym, niezauważalnie - komentuje jej postawę wicemarszałek sejmu Stefan Niesiołowski (PO).

Jako usprawiedliwienie tak wysokich wydatków na przejazdy posłanka podaje też fakt, że w ogóle nie korzysta z innych środków transportu i wszędzie porusza się swoim peugeotem. I zauważa, że każdy poseł może za darmo jeździć koleją i latać krajowymi rejsami LOT-u. Te wydatki nie są doliczane do kosztów prowadzenia biur poselskich.

Mimo wszystko, aby wydać tyle pieniędzy na jazdę autem, trzeba się mocno napracować. Mąż posłanki Andrzej Marianowski (towarzyszy jej w podróżach) wyjaśnia, że wysoka kwota w rozliczeniu wynika ze stawki za przejechany kilometr (ok. 0,84 zł) oraz z dodatku przyznanego żonie z tytułu niepełnosprawności. Gdyby kwotę wydaną przez Marianowską podzielić przez stawkę za kilometr, oznaczałoby to, że przejechała w ciągu roku ponad 82 tys. km. Dziennie pokonuje więc ok. 224 kilometrów, czyli w aucie spędza ok. 4,5 godziny.

Mąż posłanki tłumaczy jednak, że w rzeczywistości pokonują ok. 60 tys. kilometrów rocznie, czyli wydają ok. 50 tys. zł. Co z resztą pieniędzy, wykazanych jako wydatki na samochód? - Przez niepełnosprawność żonie zawsze musi ktoś asystować. Jeżdżę z nią wszędzie. Nie robię tego charytatywnie. Musimy też wynajmować hotele w czasie wyjazdów - mówi mąż.

Według politolog doc. Ewy Pietrzyk-Zieniewicz, postępowanie posłanki jest jednak niedopuszczalne.

- Nie chodzi tutaj o to, że tyle wydała. Problemem jest to, że poseł powinien być kryształowo czysty. A w tej sprawie na pierwszy rzut oka coś jest nie tak - mówi politolog. - Prawo pozwala posłance tyle wydać, a jak coś nie jest zabronione, to jest dopuszczalne. Ale kłania się tu słowo etyka - dodaje doc. Pietrzyk-Zieniewicz.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (347)