Niebezpieczne oblicze wojny. Będzie zmorą dla Ukrainy na długie lata
W ostatnich dniach w wojnie w Ukrainie coraz więcej strat po obu stronach spowodowanych jest wybuchami min przeciwpiechotnych i przeciwpancernych. Rosjanie podkładają ładunki, wycofując się z natarcia, ukraińskie wojska atakują przeciwnika minami-pułapkami. Według analityków wojskowych, zaminowana Ukraina może być problemem na długie lata.
Wybuch miny w pobliżu Czernihowa zabił trzy osoby i zranił troje dzieci. Ośmiu ratowników odniosło obrażenia, gdy wóz strażacki wyleciał w powietrze na minie pod Kijowem. Takie komunikaty pojawiają się z terenu działań wojennych w Ukrainie praktycznie codziennie. I praktycznie codziennie przynoszą straty po stronie ludności cywilnej Ukrainy.
"Problemem w takich działaniach staje się wojna minowa. Rosjanie rozmieszczają na duktach miny przeciwpiechotne, także rozrzucane z powietrza. Lekkie formacje są na nie szczególnie narażone. Ukraińcy się tym mało chwalą, ale straty od min narastają" – napisał na Twitterze Remigiusz Wilk, były dziennikarz, specjalista w zagadnieniach związanych z techniką wojskową.
W podobnym tonie wypowiadał się Jarosław Wolski, analityk ds. obronności. "Miny przeciwpiechotne wciąż są bardzo groźne. Wybaczcie gorzkie słowa. To syf. Zabijają cywili po wojnie. Rosjanie je mają i stosują bez oporów – napisał w mediach społecznościowych.
Również po stronie Rosjan straty wyrządzane przez ukraińskie miny są bardzo duże. W sieci bez trudu można znaleźć nagrania, filmy z wybuchami min przeciwpancernych niszczących bojowe wozy opancerzone BMP-3, BMP-2 i czołgi T-72B3. Dla ukraińskiego dowództwa używanie min nadal jest kluczowym elementem spowalniania kolumn pancernych wroga.
Dodatkowo dochodzi zaminowanie obszarów morskich na Morzu Czarnym i Azowskim. Tam - jak przekazują media - używane są miny morskie. A podkładane są na szlakach żeglugowych, wokół portów i w punktach strategicznych. Zarówno przez Ukraińców, jak i rosyjską flotę wojenną.
Pytany przez nas o potencjalne zagrożenia związane z tzw. wojną minową gen. Waldemar Skrzypczak podkreśla, że mogą one być tylko i wyłącznie efektem działań Rosjan.
- Zagrożeniem mogą być ładunki podłożone przez przeciwnika – w tym przypadku Rosjan, którzy, np. wycofując się z natarcia podkładają miny na drogach, wokół wiosek czy na polach. Głównie wykonują takie działania, żeby swoje pozycje obronne zabezpieczyć. Oni są zaskakiwani przez Ukraińców, którzy obchodzą ich pozycje w nocy, przenikają w rosyjskie jednostki, demolują im sprzęt i zabijają żołnierzy. Dlatego na noc Rosjanie ustawiają zapory inżynieryjne, w tym pola minowe, którymi próbują uniemożliwić podejście wojsk ukraińskich, np. zgrupowaniom wojsk pancernych. Rosyjskie miny mogą niestety pozostać w Ukrainie na długo – mówi WP gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.
I jak dodaje, z kolei Ukraińcy stosują różnego typu miny na pozycjach bojowych w terenie. – Dzięki temu, ok. 80 proc. sprzętu bojowego, w tym bardzo dużo czołgów, Rosjanie stracili właśnie na polach minowych. Zwykła, pancerna mina rozrywa gąsienicę czołgu i demoluje dwa-trzy koła. Praktycznie więc nie jest on zdatny do dalszego użycia. Natomiast Ukraińcy stosują tzw. duże miny-pułapki, które wkopują w drogi. To ładunki wybuchowe, w które wkładają ok. 300-400 kg trotylu. Kiedy mina wybucha pod czołgiem, a jest odpalana albo przez sieć albo przez telefon komórkowy, niszczy go doszczętnie. – mówi nam Skrzypczak.
W jego opinii, lokalna ludność ukraińska nie powinna obawiać się w przyszłości "polami minowymi" zapełnionymi przez ukraińskie wojska. A jedynie ładunkami ze strony Rosjan.
- Pamiętajmy, że ustawienie min planuje się wcześniej. Wiedząc z jakiego kierunku idzie natarcie, obserwując ruchy wojsk wysyła się jednostki saperskie do podłożenia ładunków. Robi się plan pola minowego, tak, by po działaniach wojennych móc je rozbroić. Każdy dowódca kompanii saperów, które takie pole minowe ustawia, musi znać miejsce umieszczenia każdego ładunku. Dosłownie każdego. Zarówno podczas wojny, jak i po jej zakończeniu – ocenia Skrzypczak.
Przypomnijmy, że we wtorek MSW Ukrainy zaapelowało, by ludzie, którzy uciekli przez wojnę ze swoich domów, nie wracali do nich za wcześnie, bo mogą tam być miny i broń. - Powrót do domów będzie bezpieczny, dopiero gdy ukraińskie władze dadzą "zielone światło" - oświadczył wiceszef MSW Ukrainy Jewhen Jenin.
O bieżących wydarzeniach w Ukrainie przeczytasz pod tym linkiem.