PolskaNiebezpieczna depilacja - kosmetyczka poparzyła jej nogi

Niebezpieczna depilacja - kosmetyczka poparzyła jej nogi

Anna Dyszy zdecydowała się na laserową depilację podudzi. Nie przypuszczała, że może się to zakończyć koszmarem, który przeżywa do dziś. Za depilację zapłaciła 400 zł. Ponadto wydała już ponad 1 tys. zł na leczenie i usuwanie śladów po zabiegu.

Niebezpieczna depilacja - kosmetyczka poparzyła jej nogi
Źródło zdjęć: © WP.PL

14.12.2009 | aktual.: 15.12.2009 11:32

To nie koniec wydatków, bo wciąż ma blizny i przebarwienia. Żąda zapłaty 18 tys. zł na pokrycie kosztów leczenia i zadość-uczynienie za doznaną krzywdę. - Oszpecono mi nogi. Ale najgorsze jest to, że kierownictwo gabinetu nie chce się przyznać do winy - nie kryje żalu kobieta.

Sączące się bąble, obrzęk i poparzenia zajmujące ok. 70 - 80% podudzi - zafundował Annie gabinet "Revision", gdzie w lipcu wykonano jej zabieg. - Nie mogłam spać, wyłam z bólu, a pracownice gabinetu zwodziły mnie, uspokajając, że za 3 - 4 dni ból i strupy znikną, nie ma więc potrzeby interwencji u lekarza- wspomina klientka. - Opuchlizna i bolesność ustąpiły dopiero po dwóch tygodniach. Strupy jednak zostały, a w dodatku zaczęły ropieć - opowiada kobieta.

Wtedy wystraszona 25-latka zażądała konsultacji u specjalisty. Paweł Markiewicz, prezes zarządu "Revision", zapłacił 90 zł za wizytę u dermatologa i ok. 180 zł za polecone przez lekarza leki. - Podczas wizyty dowiedziałam się jednak, że czeka mnie długo-trwałe leczenie. Dlatego poprosiłam w "Revision" o zaświadczenie, że będą pokrywać jego koszty. Na to Paweł Markiewicz już się nie zgodził, mimo że Anna Dyszy gotowa była w każdej chwili przedstawić dokumentację fotograficzną stanu jej nóg, jak również rachunki za zakupione leki, historię choroby oraz trzy pisemne opinie od różnych lekarzy (redakcja posiada kserokopie). - Nie interesowało go to - mówi Anna Dyszy.

Prezes ma inne zdanie na ten temat. - Nie dostałem żadnego rachunku za ratowanie zdrowia ani urody ani jakąkolwiek terapię - wyjaśnia Markiewicz. - Leki, które, jak twierdzi klientka, miały być stosowane, po pobieżnej weryfikacji okazały się ogólnie dostępnymi kosmetykami nawilżającymi. Pytany przez "GK" dlaczego zapłacił za pierwszą wizytę, czy czuł się wówczas winny? - Nie, po prostu jestem elegancki - tłumaczy Markiewicz. Podkreśla także, że zabieg był wykonany prawidłowo. - Reakcja każdego człowieka na depilację laserową jest inna. Zależy to od jego stanu zdrowia, fizjologii, skóry, owłosienia - podkreśla.

Według Anny Dyszy kosmetyczka wykonująca zabieg powinna wykonać próby mocy lasera, a tego nie zrobiła. - Poinformowała mnie, że nie są one konieczne - twierdzi kobieta.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)