Nie żyje Marianna Popiełuszko, mama księdza Jerzego
W wieku 103 lat w Szpitalu Miejskim w Białymstoku zmarła przed południem Marianna Popiełuszko - poinformował dyrektor szpitala Krzysztof Teodoruk. Informację o śmierci matki bł. ks. Jerzego Popiełuszki podała też Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność". Pogrzeb odbędzie się w sobotę 23 listopada w kościele w Suchowoli (Podlaskie).
"Z wielkim żalem informujemy, że w Szpitalu Miejskim w Białymstoku zmarła mama ks. Jerzego Popiełuszki" - napisał w komunikacie rzecznik przewodniczącego KK NSZZ "Solidarność" Marek Lewandowski.
Poinformował, że ogłoszono żałobę, która będzie trwała do dnia pogrzebu. W związku z tym na budynku KK NSZZ "Solidarność" w Gdańsku flaga związku została obniżona do połowy. Władze związku apelują do wszystkich struktur o wywieszenie flag związkowych.
Przewodniczący podlaskiej Solidarności Józef Mozolewski poinformował, że związek zaangażuje się w organizację uroczystości pogrzebowych, ale nie są znane jeszcze szczegóły.
Marianna Popiełuszko od 10 listopada przebywała w Szpitalu Miejskim w Białymstoku - powiedział Teodoruk. Szpital nie udziela informacji na temat przyczyny jej śmierci. Dyrektor powiedział, że chora była wiekową osobą. - Po ludzku powiem, że organizm się wyczerpuje z wiekiem. Jeszcze nie mamy konkretnych bezpośrednich rozpoznań- powiedział Teodoruk i dodał, że o szczegółach będzie informowana rodzina.
Niektóre źródła jako datę urodzenia Marianny Popiełuszko podają rok 1920, a nie - rok wykazany w akcie urodzenia i dowodzie osobistym, czyli 1910. Marianna Popiełuszko mieszkała we wsi Okopy koło Suchowoli (Podlaskie), miała pięcioro dzieci. Mieszkała z rodziną jednego z synów, stale opiekowali się nią też działacze podlaskiej Solidarności.
Mozolewski, wspominając zmarłą, powiedział, że była to osoba szczególna, "ciepła, serdeczna i święta". - Była wzorem do naśladowania - dodał. Mówił, że przeżyła ona różne trudne sytuacje - śmierć syna, pochowała męża, wnuka, zięcia i synową, ale była pogodzona z tymi wydarzeniami. - Zawsze mówiła, zwracając się do nas, dzieci, "to jest wola Boża, tak musiało być, to Pan decyduje o tym". Nie wiem, czy komukolwiek z nas udałoby się pogodzić z tymi faktami tak spokojnie. Musiała cierpieć, musiała mieć żal, a pomimo wszystko potrafiła stanąć ponad wszystkim i pokazać, jak się powinniśmy zachowywać w codziennym życiu - dodał.
Mozolewski powiedział, że o swoim synu nie mówiła "to mój Jurek, mój syn", a nazywała go "księdzem Jerzym". Dodał, że oddała swojego syna Kościołowi, "bo - jak mówiła - Kościół o wszystkim decyduje".
Przewodniczący mówił też, że Marianna Popiełuszko była również wielkim patronem wszystkich poszkodowanych, kontynuowała dzieło ks. Popiełuszki, np. pielgrzymki Ludzi Pracy, które on zapoczątkował. Dodał, że jeszcze we wrześniu tego roku uczestniczyła w takiej pielgrzymce.
Setne urodziny Marianna Popiełuszko obchodziła 1 czerwca 2010 - kilka dni przed beatyfikacją syna, która odbyła się 6 czerwca w Warszawie. Odwiedzili ją wówczas przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, były życzenia i list gratulacyjny m.in. od premiera Donalda Tuska.
Przed beatyfikacją ks. Popiełuszki w 2010 roku powiedziała dziennikarzom, że aby wychować świętego, należy "kochać Boga i ludzi, kochać sercem i czynami". Podkreślała, że zawsze trzeba się cieszyć.
W 2011 roku matka ks. Jerzego Popiełuszki została "Człowiekiem roku 2011 Tygodnika Solidarność". Przyznano jej go za - jak pisano wówczas w uzasadnieniu - "trwanie na straży pamięci o błogosławionym Księdzu Jerzym, który oddał życie za głoszenie prawdy". - Marianna Popiełuszko zawsze była głęboko wierzącą osobą. Jej wychowanie w dużej mierze ukształtowało charakter błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki. Po jego śmierci Marianna Popiełuszko stała się kontynuatorką dzieła swego syna. Od wielu lat jest także wielką przyjaciółką Solidarności - uzasadniano wtedy uhonorowanie jej tym tytułem.
W czerwcu 2013 r. Marianna Popiełuszko odebrała w Toruniu tytuł honorowego obywatela województwa kujawsko-pomorskiego. To region związany z męczeńską śmiercią jej syna. Ks. Popiełuszko 19 października 1984 r. gościł na zaproszenie Duszpasterstwa Ludzi Pracy w kościele Świętych Polskich Braci Męczenników w Bydgoszczy, gdzie odprawił mszę świętą i odmówił z wiernymi różaniec. W drodze powrotnej z Bydgoszczy do Warszawy, w Górsku k. Torunia ks. Popiełuszko został porwany przez trzech funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, a następnie skatowany i wrzucony do Wisły przy tamie we Włocławku.
W wywiadzie dla watykańskiej gazety "L'Osservatore Romano" w marcu 2013 roku Marianna Popiełuszko opowiedziała o swoim ostatnim spotkaniu z synem. - Było to we wrześniu 1984 r. Przyjechał do domu bez zapowiedzi. Nie mówił o sobie, ale wiedziałam, że go śledzono: nawet z okien naszego domu widać było auta z agentami. Ale on był odważny, pomimo że fizycznie słaby - powiedziała.
Następnie dodała: "zostawił mi do zacerowania swoją sutannę, mówiąc: 'zabiorę ją następnym razem. Jeżeli nie, to będziesz miała po mnie pamiątkę'. A żegnając nas, powiedział: 'pamiętajcie, jeśli umrę, nie opłakujcie mnie'". - Skamieniałam, bo nigdy nie mówił w taki sposób - wyznała.
Podkreślała, że nigdy nie myślała o tym, że jej syn zginie męczeńską śmiercią. - Lecz dzisiaj myślę, że zostając księdzem musiał myśleć o tym, że może umrzeć jak męczennik, bo to jest wpisane w powołanie kapłańskie - zauważyła Marianna Popiełuszko.
Ojciec ks. Jerzego, Władysław Popiełuszko, zmarł w 2002 roku, miał 92 lata.