Nie żyje Gabriela Kownacka, Anka z "Rodziny zastępczej"
Aktorka Gabriela Kownacka, odtwórczyni pamiętnej roli Anity w komedii muzycznej "Hallo, Szpicbródka" i Anki z telewizyjnego serialu "Rodzina zastępcza", zmarła po ciężkiej chorobie - poinformował Jan Englert, dyrektor artystyczny Teatru Narodowego.
30.11.2010 | aktual.: 30.11.2010 21:05
Kownacka od 1999 roku była aktorką stołecznego Teatru Narodowego. Wcześniej grała na deskach warszawskich teatrów Kwadrat (1975-78), Współczesnego (1978-84) i Studio (1984-99).
Aktorka urodziła się w 1952 roku we Wrocławiu; w 1971 roku dostała się na wydział aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie, której rektorem był wówczas Tadeusz Łomnicki. Na pierwszym roku zagrała rolę Zosi w filmie "Wesele" Andrzeja Wajdy.
- Lubię różnorodność. Starałam się w taki sposób kierować swoim życiem zawodowym, żeby robić to, co mi odpowiada. Mimo że już dość długo pracuję, ciągle szukam w sobie nowych możliwości i środków wyrazu. I to jest dla mnie - dojrzałej już kobiety - zaskakujące, że wciąż czuję, iż jeszcze nie zagrałam tego, na co pozwala mój talent - mówiła aktorka w jednym z wywiadów.
PWST ukończyła w 1975 r. W tym samym roku zadebiutowała w Teatrze Telewizji rolą Maggie w sztuce Arthura Millera "Po upadku" w reżyserii Andrzeja Łapickiego. W tym samym roku zaangażowała się do Teatru Kwadrat w Warszawie, gdzie zadebiutowała tytułową rolą w sztuce "Pepsie" w reżyserii Edwarda Dziewońskiego.
Kownacka była związana Teatrem Kwadrat przez kolejne trzy lata, w 1978 roku otrzymała angaż w Teatrze Współczesnym, w 1984 roku - w Teatrze Studio, a w 1999 roku związała się z Teatrem Narodowym w Warszawie.
Spośród występów filmowych w dekadzie lat 70. za najbardziej znaczące uznawano: uhonorowaną Nagrodą im. Zbyszka Cybulskiego kreację w "Trędowatej" (1976) Jerzego Hoffmana oraz rolę Anity w komedii muzycznej "Hallo Szpicbródka czyli ostatni występ króla kasiarzy" (1978) w reżyserii Janusza Rzeszewskiego i Mieczysława Jahody.
Ponadto aktorka wystąpiła wówczas w "Skazanym" (1975) Andrzeja Trzosa-Rastawieckiego, w "Ciuciubabce" Radosława Piwowarskiego, w "Rekolekcjach" Witolda Leszczyńskiego, "Rebusie" Tomasza Zygadły, "Pani Bovary to ja" Zbigniewa Kamińskiego i w "Szaradzie" Pawła Komorowskiego (wszystkie z 1977 roku).
Przełom lat 70. i 80. to szczytowy okres kariery Kownackiej, a tym samym czas najbardziej owocny jeśli chodzi o role filmowe. Zagrała m.in. rolę Bożeny w "Dziecinnych pytaniach" (1981) Janusza Zaorskiego, Danusi Wabik w "Nadzorze" (1983) Wiesława Saniewskiego, występowała u Wojciecha Jerzego Hasa w "Pismaku" (1984) i "Niezwykłej podróży Baltazara Kobera" (1988), u Andrzeja Wajdy w "Kronice wypadków miłosnych" oraz u Istvana Szabo w "Hanussenie" (oba z 1987 roku). Zagrała w sumie w 50 filmach.
Dużą popularność przyniósł Kownackiej telewizyjny serial komediowy "Rodzina zastępcza", emitowany od 1999 roku. W nim, u boku Piotra Fronczewskiego, wcieliła się w rolę Anki Kwiatkowskiej - matki kilkorga dzieci, także adoptowanych. W 2005 roku za tę rolę otrzymała statuetkę Melonika dla Najlepszej Aktorki Komediowej na Festiwalu Dobrego Humoru w Trójmieście.
Chętnie grała w serialach. Oprócz "Rodziny zastępczej", Kownacka wystąpiła także m.in. w serialu "Matki, żony i kochanki" i "Niani" (2007), gdzie zagrała siebie.
- Nie wstydzę się tego, że gram w serialach. "Matki, żony i kochanki" to był mój pierwszy serial i zupełnie nowe zadanie. Przyjęłam rolę ze względu na reżysera Juliusza Machulskiego. Jego nazwisko gwarantowało, że film będzie oglądany. I rzeczywiście. Udział w tamtym serialu był życiową przygodą - mówiła Kownacka w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Aktorka bardzo ceniła twórczość reżysera teatralnego Krystiana Lupy. - Mistrzem niedoścignionym jest Lupa. Jego spektakle wywołują dreszcze emocji, a jednocześnie uruchamiają intelekt. Aktorzy, których widziałam wcześniej i nie robili na mnie większego wrażenia, dzięki niemu tworzą obłędne kreacje - mówiła w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
W 2005 roku Gabriela Kownacka "za zasługi w pracy artystycznej" została uhonorowana Złotym Krzyżem Zasługi.
Kownacka miała 58 lat. Od 2004 roku chorowała na raka piersi. Zabiegi chemioterapii i radioterapii przyniosły skutek, a aktorka ponownie pojawiła się na scenie i przed kamerami. Na przełomie maja i czerwca 2008 nastąpił gwałtowny nawrót choroby i stan zdrowia aktorki bardzo pogorszył się. W marcu 2009 w Teatrze Narodowym odbył się koncert charytatywny, z którego cały dochód został przeznaczony na leczenie aktorki.
Wspominają Gabrielę Kownacką:
Jan Englert: - Zagrała dużo dość ciekawych rzeczy w "Teatrze Telewizji". Okazało się, że jest nie tylko ładną kobietą, niezwykle urokliwą, ale jest też solidną aktorką. Uważam, że była nieco niewykorzystaną aktorką.
Krzysztof Kolberger: - Nie opowiadała o tym. Oczywiście wszyscy w teatrze o tym wiedzieli. Jak to bywa w takich sytuacjach jak się razem pracuje, to trzeba przekuwać słabość na siłę. Ona rzeczywiście do pewnego momentu robiła to wspaniale. Grała w bardzo dużej rudej peruce, która spadła jej z głowy w czasie grania z głowy i okazało się, że jest prawie bez włosów. Bez namysłu ubrała się w perukę i dograła wspaniale do końca sceny.
Andrzej Łapicki: - Znałem ją od pierwszego roku, od jej egzaminu do szkoły. Niezwykle utalentowana i ładna. Straszny czas to jest dla nas, bo zawsze była taka komediowa, zawsze tak życie odbierała pełnymi garściami jak Merlin Monroe, taki był jej ideał. Obsadzałem ją, bo ją bardzo ceniłem jako bardzo utalentowaną aktorkę. Także graliśmy razem wiele razy.
Stanisława Celińska: - Gabrysia była kobietą pełną wdzięku i nieprawdopodobnej urody. Nie wiem, czy taką urodę ktokolwiek kiedyś w życiu miał. Może jakaś hollywoodzka gwiazda. To była uroda porażająca. Może tak się dzieje, że właśnie ta choroba wybiera sobie takie piękne okazy. Była osobą pełną talentu i niezwykle pracowitą. Taką ją pamiętam - uśmiechniętą i niezwykle urodziwą. Darzyłam ją wielką sympatią, podziwem i atencją. Z Gabrysią tak dużo się nie stykałam, niemniej wiele lat temu pracowałyśmy razem przy sztuce "Szalona Greta", gdzie ja grałam właśnie szaloną Gretę, ona grała też dużą kobiecą rolę. Grał tam też śp. Gustaw Holoubek. Niesamowita sztuka i niesamowite spotkanie.
Joanna Szczepkowska: - Była aktorką naprawdę kochaną przez publiczność, to jest takie najwyższe wyróżnienie dla aktorów, nie wszyscy mają swoją publiczność, Gabrysia na pewno ją miała. Miała też mnóstwo przyjaciół, a to też świadczy o człowieku, że ktoś albo emanuje tym, że przyciąga ludzi, albo nie. Ona na pewno przyciągała ludzi, to bardzo wielki dar.