Nie żyje drugi mężczyzna, który nurkował w Hańczy
Zmarł drugi płetwonurek z grupy, która nurkowała w niedzielę po południu w jeziorze Hańcza w na Suwalszczyźnie - podaje RMF FM na swojej stronie internetowej. Trzech instruktorów nurkowania zeszło na głębokość blisko 100 metrów. Jeden z mężczyzn zmarł zaraz po wynurzeniu, drugi - w nocy w szpitalu. Prokuratura Rejonowa w Suwałkach wszczęła śledztwo w sprawie ich śmierci - poinformował prokurator Marek Zawadzki.
28.06.2010 | aktual.: 28.06.2010 11:32
Grupa trzech instruktorów nurkowania z Warszawy pływała w jeziorze Hańcza, najgłębszym jeziorze w Polsce, w okolicach wsi Błaskowizna. Będąc w wodzie jeden z nurków źle się poczuł i stracił przytomność. Dwaj pozostali zaczęli udzielać mu pomocy. Kiedy wypłynęli na powierzchnię, źle poczuł się drugi z nich. Pierwszy nurek zmarł, a drugi trafił do suwalskiego szpitala. Stamtąd miał być transportowany helikopterem do instytutu Medycyny Tropikalnej w Gdyni, ale w nocy zmarł.
Policja wyjaśnia teraz, co dokładnie się wydarzyło. Nie można wykluczyć, że nurkowie zmarli z powodu zbyt szybkiego tempa wynurzania. Z tego powodu co roku w Hańczy ginie kilku płetwonurków - pisze RMF FM.
Prokurator Zawadzki powiedział, że śledztwo będzie standardowo prowadzone w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Dodał, że zbyt wcześnie, by mówić o przyczynach śmierci nurków.
Jezioro Hańcza jest najgłębszym jeziorem w Polsce (108,5 metra). Jest bardzo lubiane przez płetwonurków, ze względu na swoją specyfikę - nagłe spady i ostre zbocza. Około 400 metrów od brzegu jeziora od strony Błaskowizny jest nagłe, kilkudziesięciometrowe zbocze, tzw. ściana, uznawana przez fachowców za bezpieczną, jednak co roku giną tam płetwonurkowie.