Nie żyje chłopiec zakażony amebą, która ''zjada" mózg. Tragedia w USA
Chłopiec zaraził się groźną amebą, która niszczy mózg, podczas kąpieli w Lake Mead. Jego życia nie udało się uratować.
Chłopiec zmarł po tym, jak został zarażony amebą jedzącą mózg. Służby uważają, że mógł się nią zarazić podczas kąpieli w Lake Mead. Ameba zwana jest Naegleria Fowleri.
Służby nie ujawniły nazwiska ani dokładnego wieku zmarłego. Potwierdziły jedynie, że miał on mniej niż 18 lat.
- To pierwsza potwierdzona ofiara śmiertelna spowodowana występowaniem Naeglerii Fowleri w Narodowym Obszarze Rekreacyjnym Lake Mead - podkreślili przedstawiciele parku.
Mikroskopijna ameba jest powszechnie spotykana w ciepłej słodkiej wodzie, ale zarażenia nią są rzadkie. W latach 2012-2021 w Stanach Zjednoczonych zgłoszono 31 infekcji Naegleria fowleri. Chociaż infekcje są rzadkie, prawie zawsze okazują się śmiertelne.
Amebą można się zarazić, gdy woda ją zawierająca dostanie się do nosa. Zdarza się to zwykle podczas pływania, nurkowania lub zanurzania głowy. Ameba nie powoduje infekcji w przypadku połknięcia i nie przenosi się z osoby na osobę.
To co najmniej trzecia ofiara śmiertelna Naegleria fowleri w tym roku. Wcześniej w Nebrasce dziecko zachorowało po kąpieli w rzece. W Missouri mężczyzna zaraził się na plaży.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
USA. Objawy pojawiły się około tygodnia później
Dochodzenie przeprowadzone przez Southern Nevada Health District wykazało, że chłopiec mógł zostać zarażony na początku października, a objawy zaczęły pojawiać się około tygodnia później.
- Składam kondolencje rodzinie tego młodego człowieka - powiedział dr Fermin Leguen, urzędnik ds. zdrowia okręgu południowej Nevady. - Chcę zapewnić opinię publiczną, że ten rodzaj infekcji jest niezwykle rzadkim zjawiskiem. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że w tej chwili nie pociesza to rodziny ani przyjaciół zmarłego - dodał.
National Park Service oświadczył, że będzie nadal zezwalać na rekreacyjne pływanie w Lake Mead. Urzędniczka publicznej służby zdrowia USA, dr Maria Said, wyjaśniła w oświadczeniu, że podczas podejmowania decyzji wzięto pod uwagę, że "organizm istnieje naturalnie i powszechnie w środowisku, ale choroba jest niezwykle rzadka".
- Tym niemniej osoby, które chcą się wykąpać powinny wziąć pod uwagę, że ryzyko zarażenia występuje za każdym razem, gdy wchodzą do ciepłej, słodkiej wody - zaznaczyła Said.
Władze parku zaapelowały do użytkowników o podjęcie środków ostrożności. Należy unikać skakania i nurkowania w ciepłej słodkiej wodzie, zatykać nos podczas pływania, utrzymywać głowę nad wodą i unikać zanurzania głowy w gorących źródłach.
Źródło: edition.cnn.com