Nie żyje Anna Jakubowska ps. "Paulinka"
Zmarła Anna Jakubowska "Paulinka" - uczestniczka Powstania Warszawskiego. O jej śmierci informuje prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
"Przeżyła wojnę, powstanie, stalinowskie więzienie. Honorowa Obywatelka Miasta Stołecznego Warszawa. Bohaterka. Smutne, że w ostatnich miesiącach życia musiała się jeszcze borykać z aparatem obecnej władzy. W wieku 95 lat odeszła Anna Jakubowska "Paulinka". Będziemy o Pani zawsze pamiętać" - czytamy we wpisie Trzaskowskiego.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Anna Jakubowska: do głowy mi nie przychodziło, że wojnę możemy przegrać
W grudniu 2019 r. Jakubowskaa w rozmowie z Wirtualną Polską mówiła: - Gdy we wrześniu 1939 roku wybuchała wojna, miałam 12 lat. Byłam dziewczynką, wcale nie taką małą. Rozbiłyśmy z moją siostrą skarbonki, pognałyśmy do sklepu i za wszystkie oszczędności kupiłyśmy papierosy i konserwy. Poszłyśmy pod Zachętę. W ciszy siedzieli tam żołnierze. Doskonale pamiętam te ich nieprawdopodobnie przybite oblicza i zrezygnowanie. Siedzieli na schodach i patrzyli w dal. Nie potrafiłam pojąć, skąd u nich takie zachowanie. Przecież do głowy mi nie przychodziło, że my wojnę możemy przegrać. Jej początek traktowałam bardziej jak przedłużenie wakacji niż dramat, który właśnie się rozegrał i tak naprawdę dopiero się zaczynał. Uderzyło mnie, że w tym marazmie i smutku woleli od nas brać papierosy, niż jedzenie. Skoro głodni, to powinni brać konserwy! Nie fajki! Niczego z tego nie rozumiałam.
Jakubowska opowiadała też w rozmowie z Pawłem Kapustą o niemieckiej defiladzie na ulicach Warszawy. - Koszmarne, potworne przeżycie. Stałam z boku, patrzyłam na tę ich dumę. Na te hełmy. Tę butę i siłę. Pomyślałam sobie: "Jezu! Jak ja was nienawidzę!". I od razu kolejna myśl: "Ale dlaczego? Przecież oni bezpośrednio mi nic złego nie zrobili". Później, gdy już na nienawiść zasłużyli, często wracałam do tego wspomnienia z defilady. A zasłużyli szybko – nie minęło przecież wiele czasu i aresztowali moją mamę. Dalej to już wiadomo: konspiracja, ofiary, Powstanie...
Pytana przez WP o to, czym był po wojnie dla niej patriotyzm, Jakubowska podkreślała, że nie rozumie patriotyzmu, który skłóca naród. - Nie rozumiem patriotyzmu, który skłóca ludzi należących do tego samego narodu. To nie ma nic wspólnego z patriotyzmem. Skoro ktoś nie umie uszanować zasad innych ludzi, współobywateli myślących inaczej, to ten ktoś nie jest patriotą. To straszne, co powiedziałam, ale prawdziwe - mówiła.
- I naprawdę, czy nie jest najważniejszą odpowiedź na pytanie: mieć czy być? Idealnie, jeśli interes indywidualny pokrywa się z dobrem ogółu. Tak być powinno, ale czasem – dla ogółu – trzeba z czegoś zrezygnować. I to jest patriotyzm - wskazała Jakubowska.
- Dziś manifestowanie przywiązania do swojego kraju sprowadza się do przebieranek i manipulowania faktami historycznymi. To jest dla mnie po prostu straszne. Ja mam własne doświadczenia. Gdy widzę teraz pospolicie wykorzystywany znak Polski Walczącej, razi mnie to, dostaję szału. Na własne oczy widziałam, jak moi przyjaciele ginęli za wartości symbolizowane przez ten znak. Ginęli z nim na ramieniu. Wiem, jaki to był nadludzki wysiłek, odwaga, igranie z niebezpieczeństwem. Moje dwie koleżanki zostały aresztowane za roznoszenie ulotek m.in. właśnie z tym znakiem. Miały po 15 lat. Były na Pawiaku. Były tam maltretowane, straszliwie torturowane. I mimo że znały nasze adresy, nie powiedziały ani słowa. Nie zdradziły nas. Koleżanki szkolne z tej samej klasy. Zostały wywiezione do Oświęcimia i tam zginęły. Jeśli więc ktoś wpina sobie dzisiaj te znaczki, które dla nas były świętością, zakłada opaski, ubrania z wymalowanym znakiem i wydaje mu się, że jest bohaterem, to ja nie chcę mieć z tym nic wspólnego. O czym ma świadczyć ten znaczek przypięty?! - mówiła w jednym z ostatnich wywiadów.