Nie żyje 20‑letni piłkarz. Lekarze pomylili groźną chorobę z zapaleniem migdałków
20-letni Luke Abrahams zmarł na stole operacyjnym. Zanim lekarze postawili mu właściwą diagnozę uznano, że młody mężczyzna choruje na zapalenie migdałków.
Dramatyczną historię 20-latniego piłkarza zespołu z Northamptonshire opisał brytyjski "Independent". Młody piłkarz zgłosił się w styczniu do lekarza z Penvale Medical Center z silnym bólem gardła. Pierwsza diagnoza wskazywała na zapalenie migdałków.
Jednak kilka dni później stan mężczyzny gwałtownie się pogorszył. Rodzice pojechali z nim do szpitala, lecz odesłano ich z kwitkiem. Dziennik podaje, że nie wykonano żadnych dodatkowych badań. Gdy wrócili do domu chłopak poczuł się jeszcze gorzej.
Dwa dni później chory miał już problem by wstać z łóżka. Ból rozprzestrzenił się na nogę i lewy pośladek. Wezwano służby, lecz według jednej z wersji, ratownicy mieli odmówić przyjazdu. W innej mieli uznać już na miejscu, że nie dzieje się nic niepokojącego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kowalski znów to zrobił. "Jest marginesem marginesów"
Tydzień po pierwszej konsultacji Abrahams był już w szpitalu. Jego stan gwałtownie się pogorszył. Zdecydowano o pilnej operacji. Amputowano jedną nogę 20-latka, ale to było za mało. Działania zostały podjęte prawdopodobnie zbyt późno. Lekarze nie mogli uratować życia piłkarza, który zmarł na stole operacyjnym.
Sekcja zwłok wykazała, że 20-latek cierpiał na zespół Lemierre'a. To sepsa poanginowa. Śmiertelność przy prawidłowo zdiagnozowanej chorobie wynosi około 5-18 procent. W przypadku zbyt późnego rozpoznania szanse gwałtownie maleją.
Źródło: Independent/WP