Nie żyją osiołki z poznańskiego zoo. To wina zwiedzających?
Z powodu pogarszającego się stanu zdrowia musiano uśpić Antoninę - słynną z "seksafery" oślicę z poznańskiego zoo. Prawdopodobnie do jej śmierci przyczynili się zwiedzający dający jej chipsy i paluszki. Nie żyje też Tabu - mały osiołek, któremu zaledwie dwa tygodnie temu poznaniacy sami wybierali imię.
O Antoninie i jej "mężu" Napoleonie zrobiło się głośno na cały świat przed rokiem. Radna PiS-u Lidia Dudziak zwróciła się do dyrekcji poznańskiego zoo z prośbą o rozdzielenie pary osiołków, ponieważ widok ich kopulacji na wybiegu miał bulwersować kobiety z dziećmi. Dość nieoczekiwanie dyrekcja spełniła prośbę radnej, z czego wycofała się dopiero po tym, jak o sprawie zaczęło być głośno w mediach z całego świata.
Owocem ówczesnych miłosnych harców okazał się mały osiołek, który przed miesiącem przyszedł na świat. Władze zoo zdecydowały, aby to poznaniacy we wspólnym głosowaniu sami wybrali mu imię. W ten sposób maluch zyskał imię Tabu nawiązujące do głośnej "seksafery".
Niestety, właśnie się okazało, że zarówno Antonina jak i mały Tabu nie żyją. W wydanym oświadczeniu przedstawiciele ogrodu zoologicznego wyjaśniają, że oślica z powodu dramatycznie złego i pogarszającego się stanu zdrowia musiała zostać uśpiona. Po kilku dniach padł także mały osiołek.
- Wyniki sekcji zwłok wykazały u samicy niewydolność wielonarządową i silne otłuszczenie organów wewnętrznych, u młodego zaś zachłystowe zapalenie płuc. Nie ma wątpliwości co do faktu, że zły stan zdrowia samicy spowodowany był przekarmieniem (być może również podawaniem niewłaściwego pokarmu: chleba, chipsów, słonych paluszków itp. przez zwiedzających) - wyjaśniają pracownicy zoo.
Mały osiołek nie mógł pobierać pokarmu od swojej chorej matki, więc opiekunowie próbowali go dokarmiać sztucznie, co w przeszłości przynosiło skutek przy innych małych osiołkach. Niestety, w przypadku Tabu to się nie udało.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .