Nie znaleźli wraku "Orła", ale trafili na...
Członkowie ekspedycji, która szuka na Morzu
Północnym wraku słynnego polskiego okrętu podwodnego ORP "Orzeł",
przeszukali już ponad 20% wytypowanego obszaru. Nie
znaleźli wraku "Orła". Po drodze natrafili jednak na inny.
Katamaran z 16-osobową załogą, która chce odnaleźć "Orła", wypłynął z Gdyni w ostatnią niedzielę. Po drodze, w jednej z cieśnin duńskich łączących Bałtyk z Morzem Północnym, sonar, w który jest wyposażony katamaran, wykrył wrak jakiegoś statku.
Była to około 40-metrowa jednostka wykonana z metalu. Na obrazie z sonaru widać było ładownię, co sugeruje, że był to statek handlowy. Wrak nosił ślady wybuchu, więc jest możliwe, że został zatopiony w czasie I lub II wojny światowej - powiedział Wojciech Godlewski.
Na miejsce poszukiwań "Orła" około 150 mil na zachód od cieśniny Skagerrak, jednostka poszukiwawcza przybyła w środę.
Już tego dnia rano rozpoczęto przeszukiwanie wytypowanej przez członków wyprawy przestrzeni o wymiarach 15 na 20 mil morskich. Poszukiwania odbywają się za pomocą sonaru ciągniętego za statkiem na linie o długości 30 metrów. Na pokładzie katamaranu znajduje się też robot podwodny, który może wykonywać zdjęcia.
Do czwartkowego wieczoru ekipie udało się zbadać ponad 20 procent wytypowanego obszaru. W piątek poszukiwania trzeba było zawiesić ze względu na sztormową pogodę; fale w tym rejonie Morza Północnego dochodziły do 3 metrów wysokości.
Przygotowania do trwającej właśnie ekspedycji, której celem jest odnalezienie wraku ORP "Orzeł", rozpoczęły się przed trzema laty. W tym czasie grupa osób związanych z Morską Agencją Poszukiwawczą (MAP), która zorganizowała wyprawę, przeprowadziła m.in. badania polskich i zagranicznych archiwów.
Wchodzący w skład grupy historycy spotykali się też z emerytowanymi marynarzami. Próbowali ustalić, która z sześciu hipotez dotyczących okoliczności zaginięcia okrętu może być najbliższa prawdy.
Poszukiwacze odrzucili wersje, według których okręt został storpedowany czy nawet omyłkowo zatopiony przez aliancki niszczyciel. Najbardziej prawdopodobna wydało im się hipoteza zakładająca, że jednostka poszła na dno po tym, jak trafiła na jedno z niemieckich pól minowych.
Członkowie MAP doszli do wniosku, że powinno być to pole znajdujące się na Morzu Północnym, około 150 mil na zachód od cieśniny Skagerrak. Będą przeszukiwać ten obszar jeszcze przez około 10 dni.
Uczestnicy wyprawy zapowiedzieli, że jeśli odnajdą wrak ORP "Orzeł", nie podadzą dokładnych współrzędnych miejsca, w którym się on znajduje. Chcą w ten sposób ochronić okręt przed piracką eksploracją.
W razie sukcesu - na jego dowód - płetwonurkowie chcą wydobyć spod wody tabliczkę umieszczoną na kiosku okrętu. Po powrocie ekspedycji do kraju, tabliczka trafiłaby do gdyńskiego Muzeum Marynarki Wojennej.
ORP "Orzeł" został zbudowany w okresie międzywojennym, dzięki składkom polskiego społeczeństwa, w jednej z holenderskich stoczni. Kosztował 8,2 mln zł. Wodowano go 15 stycznia 1938 roku.
Wyposażony w 12 wyrzutni torpedowych, jedno podwójne działko przeciwlotnicze oraz podwójny przeciwlotniczy karabin maszynowy- ORP "Orzeł" zawinął do portu w Gdyni 10 lutego 1939 roku.
Na powierzchni wody jednostka mogła osiągnąć prędkość 20 węzłów na godzinę, pod wodą - 9 węzłów. Bez uzupełniania zbiorników paliwa mógł przepłynąć 7 tys. mil morskich (pod wodą- 100 mil). Maksymalnie okręt mógł zejść na 80 metrów pod wodę.
Rano 1 września 1939 roku "Orzeł" wypłynął na Bałtyk, by zabezpieczać polskie wybrzeże przed ewentualnym desantem niemieckim od strony morza. 15 września okręt zawinął do Tallina, by wysadzić chorego kapitana. Jednostka została internowana, zabrano z niej dziennik pokładowy, mapy i część uzbrojenia.
W nocy polscy marynarze porwali okręt z estońskiego portu i kierując się mapami narysowanymi z pamięci popłynęli w kierunku Anglii. Po czterdziestodniowym rejsie, ściganemu przez niemiecką flotę i bombardowanemu przez niemieckie samoloty okrętowi udało wejść do bazy Rosyth na wybrzeżu Wielkiej Brytanii.
"Orzeł" został przydzielony do Drugiej Flotylli Okrętów Podwodnych w Rosyth. Zimą okręt wychodził wielokrotnie na patrole i służbę konwojową. 8 kwietnia 1940 roku zatopił niemiecki transportowiec wojskowy "Rio de Janeiro", przewożący żołnierzy i sprzęt wojskowy, czym przyczynił się do zdemaskowania przygotowywanej przez Hitlera inwazji na Norwegię.
Wieczorem 23 maja 1940 roku załoga ORP Orzeł wypłynęła na swój kolejny patrol na Morze Północne. Z tej misji jednostka już nie wróciła.