"Nie zgadzam się, że rząd dobrej zmiany nie ma żadnych osiągnięć". Meller o wydarzeniach z soboty
Dziennikarz twierdzi, że sukcesem obecnego rządu są tysiące osób, które wzięły udział w Paradzie Równości w Warszawie. Sam - jak przyznaje - tylko raz wziął udział w tym wydarzeniu.
W sobotę w Warszawie odbyła się Parada Równości. Tegoroczny marsz, jak twierdzą organizatorzy, zebrał 50 tysięcy osób. Policja doliczyła się natomiast tylko 10 tysięcy. Nie obyło się bez przykrych incydentów.
Wydarzenie skomentował dziennikarz Marcin Meller, który uważa je za sukces rządu Beaty Szydło. "Stałem na ulicy (nie uczestniczyłem) i patrzyłem jak szły te tłumy i szły i szły i przejść i nie mogły i tak się zastanawiałem jak TVP i chłopcy od Błaszczaka będą udowadniać, że było tyci, tyci (pisownia oryginalna) - napisał na swoim profilu na Facebooku.
Meller podkreślił również, że sam brał udział w Paradzie Równości tylko raz. Było to wtedy, gdy zakazał jej prezydent Warszawy Lech Kaczyński. "Nie lubię, tak mam jeszcze z czasów komuny, kiedy władza mi zakazuje demonstrowania, zwłaszcza niewinnych poglądów. Potem, kiedy już po Kaczyńskim było legalne, nie chodziłem, uznając, że to nie moja bajka, nie moja walka. Ale w sobotę jak widziałem ten radosny pochód normalnych ludzi w nienormalnych czasach, ludzi, przez których mogę być skrytykowany, ale nie pobity i myślałem sobie, że alternatywą są faszyzujące bandziory zainspirowane i zachęcane przez ministra - ponury k** żart - spraw wewnętrznych Błaszczaka i jego koleżków, to naprawdę nie muszę się zastanawiać po czyjej jestem stronie" - dodał.
Trwa ładowanie wpisu: facebook