"Nie zabijajcie ich" - akcja przeciwko karze śmierci

Kilkadziesiąt osób protestowało po południu w Mińsku przeciwko karze śmierci, składając kwiaty przy tablicy upamiętniającej ofiary zamachu w metrze z 11 kwietnia 2011 roku. Do akcji wezwano w białoruskich sieciach społecznościowych. - Przyszłam tu, żeby zademonstrować solidarność ze skazanymi na karę śmierci za ten zamach. Nie powinni zostać straceni, bo są niewinni - mówili demonstranci.

"Nie zabijajcie ich" - akcja przeciwko karze śmierci
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Tatyana Zenkovich

16.03.2012 | aktual.: 16.03.2012 18:25

Składanie kwiatów i zapalanie zniczy pod tablicą przy wejściu do stacji metra Oktiabrskaja (biał. Kastrycznickaja) w centrum stolicy Białorusi rozpoczęło się o godz. 17 (godz. 15 czasu polskiego). Obserwowali je ubrani po cywilnemu mężczyźni, prawdopodobnie funkcjonariusze sił bezpieczeństwa; niektórych uczestników akcji zatrzymywali.

- Przyszłam tu, żeby zademonstrować solidarność ze skazanymi na karę śmierci za ten zamach Uładzisłauem Kawaliouem i Dźmitryjem Kanawałauem - powiedziała młoda dziewczyna, która złożyła pod tablicą goździk. Jak dodała, o akcji dowiedziała się w sieci Vkontakte.

- Uważam, że nie powinni zostać straceni, bo są niewinni - oświadczyła inna dziewczyna. - A przynajmniej należy wprowadzić moratorium na wykonanie kary śmierci - dodała jej koleżanka.

Wielu młodych ludzi składających kwiaty mówiło, że nie wiedzą, czy skazani są winni. - Jak można skazywać na śmierć, skoro nie dowiedziono ich winy?- powiedział jeden z chłopaków po złożeniu kwiatów.

Niektórzy uczestnicy akcji nie chcieli oceniać wyroku. - O ich winie powinny były zdecydować odpowiednie organy. My przyszliśmy tu dlatego, że w tym zamachu ucierpieli nasi koledzy - powiedział młody człowiek, który złożył kwiat w towarzystwie kolegi.

Przy samej tablicy pamiątkowej nie zatrzymano nikogo, ale za składającymi kwiaty szli potem milicjanci w cywilu i niektórych wsadzali do mikrobusu. Zapytany przez Radio Swaboda o powód zatrzymywania uczestników akcji zastępca komendanta mińskiej milicji Ihar Jausiejeu odparł, że zatrzymano tylko dwóch pijanych.

Łukaszenka podjął decyzję - ułaskawienia nie będzie

Białoruska telewizja państwowa podała, że prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka podjął decyzję, iż nie ułaskawi Kawalioua i Kanawałaua, skazanych 30 listopada 2011 roku na śmierć za przeprowadzenie zamachu w mińskim metrze.

25-letniego Kanawałaua Sąd Najwyższy uznał za winnego przygotowania i podłożenia ładunku wybuchowego, a jego rówieśnika Kawalioua - współudziału i niepoinformowania o przestępstwie. Kanawałaua uznano też za winnego podłożenia ładunków wybuchowych na koncercie plenerowym w Mińsku w 2008 roku oraz w Witebsku w 2005 roku. W obu przypadkach rannych zostało kilkadziesiąt osób.

Kawaliou zwrócił się do Łukaszenki z prośbą o ułaskawienie, natomiast Kanawałau - nie.

O ułaskawienie skazanych apelowali obrońcy praw człowieka oraz społeczność międzynarodowa, m.in. szef Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Jean-Claude Mignon, według którego istnieją "oczywiste oznaki świadczące o tym, że przyznanie się do winy, na podstawie którego skazano Kanawałaua i Kawalioua, wymuszono torturami".

Grudniowy sondaż niezależnego białoruskiego ośrodka NISEPI wykazał, że więcej Białorusinów (43,3%) nie wierzy w winę skazanych, niż w nią wierzy (37%).

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)