Nie tylko Komorowski ma "lewe" wykształcenie. Najważniejszy polityk prawicy przyznał się do czegoś poważniejszego. I to dużo wcześniej
Odnosząca się do matury wypowiedź Bronisława Komorowskiego jest polityczną wpadką lżejszego kalibru tego dnia. Ale wśród prominentnych polityków naszego kraju zdarzały się nie takie rzeczy. Internet szybko przypomniał o tym, jak Jarosław Kaczyński przyznał się do poważnych kłopotów szkolnych, które podają w wątpliwość legalność jego wykształcenia.
"(...) Prawdopodobnie nielegalnie skończyłem 11. klasę i zdałem maturę, a potem poszedłem na studia" - wyjawił już w 2011 r. Jarosław Kaczyński w swojej książce.
Jak do tego doszło? "Otóż zdarzyło mi się nie zdać z 10. do 11. klasy i mimo to wylądowałem w ostatniej klasie, a następnie po odkręceniu tego znalazłem się w liceum na Woli" - tłumaczy prezes PiS.
Dobrze, że jest chociaż doktorat
"Tylko doktorat mam już chyba całkowicie legalny, ze względu na jego dawną konstrukcję prawną. Bo w zasadzie nie trzeba mieć dyplomu, żeby robić doktorat. On jest niezależny od wykształcenia. Mogę się bronić doktoratem, a poza tym mam prawdopodobnie legalnie skończone 9 klas" - stwierdza w swojej książce Kaczyński.
Komorowski niefrasobliwie o maturze
Sprawa z wykształceniem Jarosława Kaczyńskiego została przypomniana przy okazji słów, które padły ze strony Bronisława Komorowskiego. Prezydent przyznał się do ściągania na maturze z matematyki. I bynajmniej nie był tym zakłopotany.
Za to osoby, które słuchały jego wypowiedzi, już tak.
Źródło: se.pl, WP