Nie przeszkadzały mu kolczatka i strzały ostrzegawcze. Areszt dla kierowcy
Mieszkaniec Lublina robił wszystko, by uciec policji. Uszkodził radiowozy i prawie rozjechał policjantów. Opłacało się? 36-latek odpowie nie tylko za wykroczenia drogowe, ucieczkę i niezatrzymanie się do kontroli, ale także za czynną napaść na funkcjonariuszy i jazdę mimo cofniętych uprawnień do kierowania.
Wobec 36-latka z Lublina, który nie zatrzymał się do kontroli drogowej i uciekał przed policjantami, zastosowano trzymiesięczny areszt. Grożą mu jednak większe konsekwencje. Usłyszał już zarzut czynnej napaści na funkcjonariuszy.
Najechał na rozłożoną przez funkcjonariuszy kolczatkę. Mimo to kontynuował ucieczkę. Policjanci byli zmuszeni odskoczyć, by uniknąć potrącenia. Nie reagował też na strzały. Pościg zakończył się dopiero wtedy, gdy uderzył w drzewo. Próbował się jeszcze wycofać, jednak radiowóz zablokował mu drogę.
Jak podaje policja, mężczyzna był trzeźwy, ale cofnięto mu uprawnienia do kierowania. Co więcej, pojazd marki Audi, którym kierował, nie posiadał ubezpieczenia i miał fałszywe tablice.
Mężczyzna pożałuje?
Do pościgu doszło w weekend. 36-latkowi grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności za napaść na policjantów. Z kolei kiedy uciekał przed policją i zmusił funkcjonariuszy do pościgu, popełnił przestępstwo zagrożone karą do 5 lat.
Co więcej, może spodziewać się też sądowego zakazu prowadzenia pojazdów od roku do 15 lat.
Źródło: policja.pl