"Nie ma szans na znalezienie żywych osób"
Komendant Śląskiej Straży Pożarnej powiedział, że nie ma już żadnych szans na znalezienie żywych osób pod gruzami zawalonego dachu w Katowicach. Dlatego też została podjęta decyzja w wprowadzeniu dziś na miejsce tragedii sprzętu ciężkiego.
Generał Janusz Skulich przyznał w Sygnałach Dnia, że była to bardzo trudna decyzja. Jednak po wielu analizach, rozmowach z ratownikami i lekarzami, uzyskano pewność, że nikt już nie mógł przeżyć. Gość Sygnałów powiedział też, że ostatnią ofiarę śmiertleną wyciągnięto wczoraj około godziny 14.00.
Generał Skulich nie chciał mówić o przyczynach tragedii. Jego zdaniem, powinni się zająć tym eksperci. Zaznaczył, że w tej sprawie jest prowadzone śledztwo. Analizuje się elementy konstrukcyjne, bierze też pod uwagę uwarunkowania geologiczne i ewentualny wpływ szkód górniczych. Śledztwo ma też wyjaśnić, czy konstrukcja była dostosowana do warunków klimatycznych.
Komendant straży przyznał jednak, że widział na części dachu, która nie uległa zawaleniu, 10-centymetrową warstwę śniegu. Widział także wybite szyby w drzwiach awaryjnych. Wcześniej świadkowie zeznali, że wyjścia ewakuacyjne były zamknięte. Generał Skulich powiedział, że jak ich wersja się potwierdzi, będzie to oznaczało bardzo poważne błędy w eksploatacji budynku.