Nie ma polskich dyrektorów w PE
Żaden Polak ani obywatel innych nowych krajów
UE nie zajął dotychczas stanowiska wysokiego, dyrektorskiego
stanowiska urzędniczego w Parlamencie Europejskim.
02.05.2005 | aktual.: 02.05.2005 18:28
Parlament Europejski jest drugą po Komisji Europejskiej instytucją zatrudniająca najwięcej pracowników. Oprócz eurodeputowanych i ich asystentów w PE pracuje około 4500 tysiące funkcjonariuszy.
Z danych, które uzyskała PAP, wynika, że do 1 maja stałą pracę w administracji PE znalazło 46 Polaków (w tym połowa to pracownicy sekretariatów), 53 było zatrudnionych na czas określony oraz 5 w grupach politycznych.
Jak poinformował serwis prasowy PE, wśród tych Polaków nie ma żadnego wysokiego funkcjonariusza: dyrektora generalnego lub zwykłego. Podobnie na stanowiskach dyrektorskich w europarlamencie nie ma obywateli żadnego z pozostałych 9 krajów, które wraz z Polską weszły do UE 1 maja 2004 roku.
By zatrudnić nowego dyrektora generalnego, musiałoby się zwolnić jedno z istniejących 8 takich stanowisk - tłumaczy brak obywateli z nowych krajów UE na stanowiska dyrektorów generalnych Jaume Duch, rzecznik prasowy PE. Ponadto, jak dodał, w PE jest tradycja, że dyrektorem generalnym zostaje ktoś, kto wcześniej już był w domu, na przykład pracował na stanowisku jednego z około 30 zwykłych dyrektorów. Na takie stanowisko też nie zatrudniono dotychczas obywateli nowych krajów UE.
Sytuacja nie poprawi się w najbliższym czasie. Parlament Europejski, w przeciwieństwie do Komisji Europejskiej, nie przeprowadza obecnie rekrutacji na stanowiska dyrektorskie dla obywateli z nowych krajów UE.
W PE nie utworzono orientacyjnych kwot (kontyngentów) narodowych dla pracowników z poszczególnych krajów Unii. Urzędnicy europarlamentu tłumaczą, że stanowiska dyrektorskie "mają charakter polityczny". O zatrudnieniu decyduje biuro PE, składające się z przwodniczącego PE, Josepa Borrella i jego 14 wiceprzewodniczących.
W poniedziałek o braku Polaków na najwyższych stanowiskach w instytucjach europejskich, a zwłaszcza Komisji Europejskiej, mówił w Brukseli na konferencji prasowej eurodeputowany Ryszard Czarnecki (Samoobrona). Winą za taki stan rzeczy obarczył polski rząd.
To nie świadczy o blokowaniu Polaków ze strony KE, ale o pasywności polskiego rządu i braku skuteczności - powiedział. - To nie jest kwestia merytoryczna, ale polityczna, że jako kraj nie potrafiliśmy tego (zatrudnienia Polaków - PAP) wyegzekwować.
Czarnecki obiecał też zająć się zatrudnieniem Polaków w PE. W poniedziałek wysłał list do dwóch polskich wiceprzewodniczących PE: Jacka-Saryusz Wolskiego (PO) i Janusza Onyszkiewicza (UW) oraz do Genowefy Grabowskiej (SdPl), która jest kwestorem PE, aby podjęli działania na rzecz zatrudnienia obywateli polskich na wyższym i średnim szczeblu urzędniczym w strukturach administracyjnych PE.
Według opublikowanych w ubiegłym tygodniu raportu KE, do 1 kwietnia we wszystkich instytucjach unijnych zatrudniono łącznie 1081 pracowników z nowych krajów członkowskich, w tym 249 Polaków oraz m.in. 137 Czechów, 173 Węgrów czy 106 Litwinów.
Wśród zatrudnionych Polaków około połowy to asystenci i pracownicy sekretariatów. Na dziesięć najważniejszych stanowisk przeznaczonych dla nowych państw w Komisji Europejskiej, ani jeden Polak nie uzyskał najwyższego rangą stanowiska dyrektora bądź wicedyrektora generalnego. Czesi mają ich dwóch, Cypr, Węgry i Słowacja po jednym (razem pięcioro). Żaden Polak nie zajął też żadnego z przeznaczonych dla Polski 16 miejsc zwykłych dyrektorów, głównych doradców bądź szefów gabinetów w KE.
UE wyznaczyła sobie za cel, że do 2010 roku zatrudni prawie 3,5 tysiąca pracowników z nowych krajów UE, z czego 1529 osób do końca 2005 roku.
Inga Czerny