Nie ma płacy - nie ma pracy
Od poniedziałku trwa strajk pracowników
firmy drzewnej Holzwerk w Piszu. W zakładzie przerwano produkcję.
Najważniejszym postulatem zdesperowanej, liczącej ponad 500 osób
załogi jest wypłata zaległych wynagrodzeń - podaje "Nasz
Dziennik". Wypłaty za lipiec nie dostali jeszcze wszyscy, za
sierpień wypłaty nikt nie dostał. Nie mamy też żadnych gwarancji,
że będą jakiekolwiek pieniądze. Nie dość, że pensje są można
powiedzieć głodowe, bo najwyższe wynoszą 700 złotych, to jeszcze
ich nie ma - powiedziała gazecie Ewa Remiszewska, przewodnicząca
Tymczasowego Komitetu Strajkowego.
22.09.2004 06:55
Prócz postulatu wypłaty zaległych wynagrodzeń pracownicy firmy Holzwerk żądają utworzenia funduszu socjalnego oraz obniżki kierowniczych pensji. Strajkująca załoga zapowiada, że nie przerwie protestu do czasu otrzymania pieniędzy lub podpisania przez dyrektorkę zakładu, która ma pełnomocnictwo właścicieli do negocjacji, umowy z załogą dotyczącej terminu zaległych wypłat - pisze "Nasz Dziennik".
Podczas poniedziałkowych negocjacji przedstawicieli załogi z dyrekcją firmy dyrektor Iwona Sobolewska powiedziała, że zaległe wynagrodzenia będą wypłacone dopiero, kiedy do firmy wpłyną pieniądze za ostatnio sprzedane meble. Nie mogła również zagwarantować, iż w przyszłości pensje będą wypłacane regularnie. Wypłaty mają zależeć od przyszłej sytuacji finansowej fabryki. Na takie warunki nie zgodzili się przedstawiciele załogi i podjęli strajk - relacjonuje dziennik.
Właściciele firmy nie traktują nas poważnie. Pracownicy wyrażają dobrą wolę, ale właściciele nie chcą z nami rozmawiać - powiedziała gazecie Ewa Remiszewska. Załoga fabryki Holzwerk strajkowała już kilka miesięcy temu. Wtedy również strajkujący żądali zaległych wypłat. Jednak po trwającym kilka godzin proteście i podpisaniu porozumienia z dyrekcją pracownicy wznowili produkcję. Właścicielami zakładów Holzwerk w Piszu jest małżeństwo Roman Panasiuk i Jolanta Łezka. Nie ukrywają oni obecnie, że ich sytuacja finansowa jest fatalna. Twierdzą, że firmy generują straty już od 5 lat - podaje dziennik. (PAP)