Nie ma chętnych na stanowisko premiera Węgier
Kolejne osoby, wymieniane jako ewentualni kandydaci na nowego premiera Węgier, zaprzeczają, by były skłonne objąć ten urząd. Według piątkowej prasy rządząca Węgierska Partia Socjalistyczna (MSZP) chce przedterminowych wyborów 6 września.
W czwartek źródła w MSZP podały, że po odmowie objęcia urzędu premiera przez byłego szefa węgierskiego banku centralnego Gyoergya Suranyiego jednym z kolejnych kandydatów miałby być prezes banku UniCredit na Węgrzech oraz Giełdy Papierów Wartościowych w Budapeszcie (BET) Mihaly Patai.
Patai jednakże niemal natychmiast zaprzeczył tym doniesieniom. - Na pytania kolegów (Patai) odpowiedział tylko tyle, że ta wiadomość nie jest prawdziwa - oświadczyła rzeczniczka BET Teodora Bodo.
Wkrótce potem wyłoniło się nazwisko kolejnego "kandydata". Miałby nim zostać wiceprezes OTP Bank Antal Pongracz. Ten jednak w czwartek późnym wieczorem zapewnił w komunikacie: "Uważam obowiązki wiceprezesa OTP Bank za szczyt swojej kariery zawodowej i zamierzam je nadal wykonywać z dotychczasowym zaangażowaniem. Nie chcę podejmować stanowiska w rządzie".
Jak podkreśla prasa węgierska, jest wątpliwe, czy MSZP uda się znaleźć osobę, która zdecydowałaby się objąć urząd premiera w nadzwyczaj trudnej sytuacji gospodarczej Węgier najwyżej na rok, zważywszy że terminowe wybory parlamentarne powinny się odbyć na wiosnę przyszłego roku.
Tygodnik "HetiValasz" pisze na swojej stronie internetowej, że "przyjęcie stanowiska najwyżej na rok, w dodatku obciążonego dwukrotnymi wyborami (na 7 czerwca tego roku rozpisano wybory do Parlamentu Europejskiego), wróży pewną klęskę".
Tygodnik przytacza nawet krążący obecnie na Węgrzech sms-owy żart: "Szanowna Pani/Panie! Pragnę zaproponować Pani/Panu stanowisko premiera. Jeśli się Pani/Pan nie zdecyduje, proszę przekazać tę wiadomość dalej. (Ustępujący premier) Ferenc Gyurcsany".
Według "HetiValasz", ktokolwiek zdecydowałby się zostać szefem rządu, musi się liczyć z tym, że prędzej czy później Gyurcsany zaatakowałby od tyłu "ekspercki" rząd, przypuszczając mimo koniecznych drastycznych oszczędności kampanię "solidarności społecznej" przed wyborami.
"Gdyby marionetkowy rząd nie zrozumiał tych sygnałów, po jakimś czasie sam Ferenc Gyurcsany wystąpiłby z inicjatywą rozwiązania parlamentu. Nie tylko zapisałby w ten sposób na swoim koncie kolejny plus moralny, ale także uniemożliwił intensyfikację działań przeciwko sobie w MSZP. Według naszych informacji upatrzonym terminem wyborów jest 6 września" - pisze "HetiValasz".
Po niespodziewanej rezygnacji w weekend Gyurcsanya ze stanowiska premiera MSZP i współpracujący z nią Związek Wolnych Demokratów zapowiedziały, że będą szukać kandydata na szefa rządu nie wśród polityków, tylko wśród osób o społecznym i zawodowym autorytecie.
Węgry są jednym z państw, które najbardziej ucierpiały na światowym kryzysie finansowym. Budapesztowi przyznano pakiet kredytów wysokości 25,1 mld dolarów od UE, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego. Zdaniem analityków węgierskie PKB spadnie w tym roku co najmniej o 4,5%.