PolskaNie ma chętnych do pracy w komisjach wyborczych

Nie ma chętnych do pracy w komisjach wyborczych

Mało kto chce liczyć głosy, dostając za cały dzień pracy maksymalnie 165 złotych. Nie zdziw się, jeżeli odbierzesz telefon z propozycją pracy... w komisji wyborczej. Urzędnicy będą dzwonić na chybił trafił, by tylko znaleźć chętnych do liczenia głosów. Brakuje ponad setki osób - pisze "Życie Warszawy".

Nie ma chętnych do pracy w komisjach wyborczych
Źródło zdjęć: © AFP

26.09.2007 | aktual.: 26.09.2007 16:28

W stolicy są 834 komisje obwodowe, czyli lokale, w których będziemy głosować. W każdej będzie pracowało kilka osób. Na Białołęce wciąż brakuje 30, na Pradze-Południe 10, w Śródmieściu pięciu, na Ursynowie 40, a Wilanowie i Włochach po dziesięć osób. Będą one potrzebne 21 października w dniu wyborów. Cały czas zgłaszają się do nas chętni do pracy w komisjach wyborczych, ale wciąż brakuje nam 40 osób - powiada "ŻW" Sławomir Mańkowski z urzędu dzielnicy na Ursynowie. Jeśli wystarczająca liczba się nie zgłosi, to burmistrz będzie musiał wyznaczyć do tego pracowników urzędu albo przejmiemy ewentualny nadmiar chętnych z innych dzielnic.

Praca trwa od szóstej rano do nocy, kiedy po zamknięciu lokali komisje liczą głosy. A wiele zarobić się nie da. Członek komisji dostaje 135 zł diety, zastępca przewodniczącego 150 zł, a przewodniczący 165 zł - wylicza Łukasz Pardyka, zastępca urzędnika wyborczego w Warszawie. Mimo to zwykle mamy nadkomplet i trzeba przeprowadzać losowanie - dodaje.

Urzędnicy podejrzewają, że tym razem z namówieniem do pracy może być problem, bo komitety wyborcze, które zwykle zgłaszają swoich ludzi, zostały zaskoczone wyborami. Chętni niezwiązani z partiami to rzadkość. Taka osoba musi najpierw zostać przeszkolona, później przynajmniej pół dnia spędzić w komisji, a następnie do późnej nocy liczyć głosy - wyjaśnia Marek Leśnik, odpowiedzialny za organizowanie wyborów w dzielnicy. Zapłata za taką pracę nie jest zbyt wysoka.

Kto może pracować w komisji? Nie ma dużych wymagań, niepotrzebne jest wykształcenie ani dobra opinia, jak w przypadku kandydatów na ławników. Kandydat musi być tylko wpisany do rejestru wyborców w Warszawie, czyli zameldowany w stolicy. Zgłaszać można się do końca tygodnia.

Co się stanie, jeśli chętni do pracy przy wyborach się nie zgłoszą? Nie ma obaw, że 21 października zastaniemy zamknięte drzwi komisji. Jeśli kandydaci się nie zgłoszą sami, otworzymy listy wyborców i będziemy proponować im tę pracę - mówi "Życiu Warszawy" Łukasz Pardyka. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
warszawapracawybory
Zobacz także
Komentarze (0)