Nie leczyli jej, bo była... brudna?
Bezpośrednią przyczyną śmierci bezdomnej
kobiety w Białymstoku nie były obrażenia, z którymi do
ambulatorium chirurgicznego zabrało ją z ulicy pogotowie -
poinformowała prokuratura. We wtorek otrzymała ona wyniki sekcji
zwłok kobiety.
07.10.2003 | aktual.: 07.10.2003 17:05
"Ta opinia w żadnym zakresie nie rozstrzyga kwestii związanej z ewentualną odpowiedzialnością osób ze służby zdrowia, które poprzez ewentualne nieprzyjęcie jej do danej placówki mogłyby narazić ją na niebezpieczeństwo utraty życia bądź zdrowia" - powiedział szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe Krzysztof Wojdakowski.
Chodzi o zdarzenie sprzed dwóch tygodni. Zabranej z ulicy przez pogotowie, rannej w głowę i wycieńczonej kobiecie, nie udzielono pomocy w ambulatorium chirurgicznym. Następnego dnia karetka, wezwana przez policję, znowu zabrała ją z ulicy i tym razem zawiozła do szpitala. Tam po godzinie kobieta zmarła.
Prokuratura, która prowadzi postępowanie wyjaśniające dotyczące narażenia na utratę zdrowia lub życia 50-letniej, bezdomnej kobiety, chce jeszcze wystąpić o opinię biegłego, by ustalić, czy gdyby udzielono jej pomocy w ambulatorium chirurgicznym, mogłaby przeżyć.
Według relacji pogotowia, lekarz w ambulatorium odmówił jej przyjęcia, bo była zaniedbana i brudna (sam lekarz publicznie nie wypowiada się na ten temat).
Dyspozytorkom karetki nie udało się znaleźć placówki czy instytucji, która zgodziłaby się przyjąć kobietę, by ją wykąpać.
Gdy ta sytuacja przeciągała się, bezdomna wyszła z karetki. Znaleziona została ponownie następnego dnia, wówczas miała już problemy z chodzeniem i mówieniem. Pogotowie - na wyraźną prośbę policjantów - zawiozło ją do szpitala, gdzie po godzinie zmarła.