"Nie jestem spokojny". Tusk zabiera głos
- Nie jestem spokojny - stwierdził premier na antenie TVP Info, pytany o perspektywę starcia w II turze wyborów Karola Nawrockiego i Rafała Trzaskowskiego. - Szanse są mniej więcej 50/50 - wskazał.
- Jestem bardzo zdeterminowany, bo wiem, jaka jest stawka. Nie będę ukrywać, że nie jestem spokojny - zaznaczył Tusk.
- Dla mnie oczywiste od samego początku i chyba większość ludzi tak to widziała, że ten finał będzie niezwykle zacięty, że to jest mniej więcej 50 na 50 - podkreślił.
Szef rządu odniósł się także do słów Szymona Hołowni, że wynik wyborczy w pierwszej turze "to żółta kartka dla rządu".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak PiS pozyska wyborców Mentzena? Posłowie o planach na II turę
- Ludzie chcą zmiany, chcą dokończenia pewnego procesu i głosowali na Rafała Trzaskowskiego. Inni nie są zadowoleni z niektórych decyzji mojego rządu i mogli skorygować swoją opinię - zaznaczył.
- Każdy, kto zna się trochę na piłce, a ja się znam, żółta kartka to nie jest dramat. To jest normalny los każdego, kto gra twardo - podkreślił.
- Będziemy grali twardo i ja w ogóle muszę powiedzieć - to jest taka moja cecha. Ja nie lubię też takiego marudzenia i kwękania tych wszystkich, którzy wiedzą, o co chodzi, ale tracą bardzo szybko ducha walki - powiedział Tusk.
- Rafał Trzaskowski wygrał pierwszą turę. Musi zrobić wszystko i zrobi wszystko, żeby powtórzyć ten wynik w drugiej turze i wiemy, że to nie jest łatwe zadanie. Wybory prezydenckie to jednak jest trochę inna i to są inne zawody niż wybory parlamentarne - zaznaczył szef rządu.
Tusk apeluje o głosy na Trzaskowskiego
Tusk zaapelował także do wyborców o głosy na Trzaskowskiego, dzięki któremu rząd "będzie mógł dokończyć, co zaczął". - Trzaskowski nie będzie blokować zmian dla zasady - podkreślił.
- Dajcie nam zrobić te kolejne trzy kroki. Ten pierwszy był udany. Zobaczycie wtedy, po półtora roku będą wybory i wtedy będziecie mogli ocenić jak działa rząd z prezydentem Trzaskowskim - zaznaczył.
- Prezydent Trzaskowski, prokuratura i sądy będą patrzeć nam na ręce - to fundamentalne - dodał. - My mamy w Polsce dzisiaj problem z rozproszoną władzą. Po to się wygrywa wybory. Dlatego składamy obietnice. Bardzo ambitne i później chcemy je zrealizować i nie zawsze to wychodzi, bo czasami widzimy, że ta władza jest za słaba - mówił. - No i z tym nieszczęsnym prezydentem, który tyle rzeczy, wetuje albo zapowiadał że zawetuje, nie muszę przypominać od pierwszych dni, jak to wyglądało dodał.