Nie jest już szefem CBA, ale wciąż jest agentem
Mariusz Kamiński, kierując Centralnym Biurem Antykorupcyjnym, miał jednocześnie status funkcjonariusza tej służby - wynika z ustaleń "Dziennika Gazety Prawnej". To oznacza, że chociaż nie pełni funkcji szefa, jest nadal szeregowym agentem.
Kamiński miał służbowego Glocka, a składki emerytalne odprowadzał nie jak urzędnik tylko agent biura, którym kierował. Spór z jego następcą o to, czy jest funkcjonariuszem tajnej służby, trwa już od niemal miesiąca - przypomina dziennik. Według CBA po odwołaniu z funkcji szefa pozostał on w służbie i jest zawieszony.
Aby znaleźć odpowiedź na tę wątpliwość, gazeta sprawdziła, w jaki sposób była wyliczana pensja byłego szefa Biura - około 15 tysięcy miesięcznie. Za Kamińskiego nie były odprowadzane składki ZUS. Pensja podlegała zapisom ustawy o zaopatrzeniu funkcjonariuszy AW, ABW, SKW, policji i właśnie CBA - wyjaśnił rzecznik prasowy biura, Jacek Dobrzyński.
Jak zauważa dziennik, jeśli Kamiński rzeczywiście jest funkcjonariuszem, to za zorganizowanie kilka dni temu konferencji prasowej można mu na przykład wytoczyć postępowanie dyscyplinarne. Zaś po zakończeniu okresu zawieszenia formalnie, choć tylko teoretycznie, może dostać nowe zadania - na przykład udziału w śledztwie dotyczącym afery hazardowej czy stoczniowej - zauważa gazeta.