Nie dopilnowała dziecka, trafi do więzienia
Karę roku i czterech miesięcy więzienia wymierzył włocławski sąd żonie zabójcy 4-letniej Ani. Grażynę T. skazano za nieudzielenie pomocy dziecku, którym miała się opiekować.
08.05.2008 | aktual.: 21.05.2008 10:20
Proces Grażyny T. był ostatnią sprawą związaną z ukaraniem winnych zabójstwa 4-letniej Ani z Włocławka. Morderca, 59-letni Bogumił T., został wcześniej przez biegłych uznany za osobę niepoczytalną i decyzją sądu resztę życia spędzi w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.
Obowiązek udzielenia pomocy spoczywa na każdym z nas, czyli nie jest wymagana żadna dodatkowa okoliczność. To nie musi być osoba poddana naszej pieczy, co do której mamy obowiązek zachowania się w określony sposób. To przestępstwo popełnia każdy, kto bez narażenia siebie na niebezpieczeństwo może podjąć chociaż próbę niesienia ofierze pomocy - podkreślił prezes włocławskiego sądu sędzia Franciszek Gołębiewski.
Na początku marca ub. roku rodzice Ani oddali ją pod opiekę małżeństwu T. W nocy policja, zaalarmowana przez sąsiadów, odnalazła w mieszkaniu Bogumiła i Grażyny T. zmasakrowane zwłoki dziecka. Bogumił T. powtarzał, że "zabił diabła"; zarówno on, jak i jego żona mieli w wydychanym powietrzu prawie 3 promile alkoholu.
Rodzice Ani przekazali córkę pod opiekę małżeństwu T., gdyż następnego dnia wcześnie rano mieli podjąć dorywczą pracę. Opiekunów znali z pracy przy zbiorze pomidorów, a Ania już raz przebywała wcześniej pod ich opieką.
Prokuratura oskarżyła także rodziców Ani, małżeństwo Ilonę i Stanisława W., o narażenie życia i zdrowia córki, a także o znęcanie się nad dwójką pozostałych dzieci, które od trzech lat przebywają w domu dziecka. Stanisław W. jednak nie stanął przed sądem, gdyż zanim doszło do rozprawy, zmarł na skutek nadużywania alkoholu.
Na początku stycznia przed włocławskim sądem Ilona W. przyznała się do winy i dobrowolnie poddała się karze - 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata.
Rodzina W. długo przed tymi zdarzeniami była pod nadzorem opieki społecznej. Zamordowana dziewczynka była najmłodszym dzieckiem w rodzinie. Jej starsze rodzeństwo - w wieku 9 i 11 lat - decyzją sądu przebywa w domu dziecka, gdyż rodzice nie byli w stanie zapewnić dzieciom godziwych warunków życia. Także Anię umieszczono w ub. roku w placówce opiekuńczej, ale rodzice zabiegali o jej odzyskanie. Ostatecznie sąd zdecydował o oddaniu im dziecka, ale ograniczył prawa rodzicielskie.