Nie dajmy się zwariować
"Dziennik Zachodni" publikuje rozmowę z
prof. Lidią Brydak, kierownikiem Krajowego Ośrodka ds. Grypy WHO,
członkiem European Scientific Working Group on Influenza (ESWI).
10.03.2006 | aktual.: 10.03.2006 07:18
Czy po odkryciu w Polsce ogniska ptasiej grypy mamy się czego bać?
Prof. Lidia Brydak - Postawiłabym sprawę inaczej. Powinniśmy się bać i nie lekceważyć przede wszystkim grypy sezonowej. Po pierwsze z jej powodu choruje corocznie na świecie od 330 do 990 mln ludzi, a umiera do miliona. Powikłania pogrypowe z kolei to nie tylko utrata zdrowia, ale wymierne skutki ekonomiczne, które ponosi kraj. Mimo moich zabiegów, by dostać pieniądze na to, żeby je policzyć, nigdy takiego grantu na badania nie dostałam. Dlatego nie mam polskich danych, ale Amerykanie podają, że grypa pochłania z budżetu USA od 76 mln do 167 mld dolarów w zależności od sezonu.
Jedyną drogą do walki z klasyczną grypą co sezon jest szczepienie, pani to zawsze powtarza, ale nadal wielu w to nie wierzy.
- Szczepienie i jeszcze raz szczepienie. Szczepionki dostępne na polskim rynku są inaktywowane, więc nie można się nimi zakazić. Po zapoznaniu się z najnowszymi zaleceniami Światowego Komitetu Doradczego ds. Szczepień WHO, do których dołączyło się 14 innych stowarzyszeń naukowych najwyższego szczebla, powtórzę raz jeszcze, że nie ma terminu co do szczepień. To znaczy, że jeśli ktoś nie zaszczepił się przed sezonem epidemiologicznym może to zrobić nawet teraz. Grupy podwyższonego ryzyka powinny to uczynić wcześniej, ale WHO informuje, że możemy się szczepić nawet wtedy, gdy wirus krąży w danej populacji, tzn. fakt ten jest potwierdzony laboratoryjnie.
Ale chciałabym zwrócić uwagę na coś bardzo ważnego. Boimy się ptasiej grypy, ale w 2002 roku, kiedy pojawił się SARS i Światowa Organizacja Zdrowia zaapelowała o wzrost szczepień przeciw tradycyjnej grypie w populacji, specjalnie się tym nie przejęliśmy. A WHO apelowała nie dlatego, że szczepionka przeciw grypie zabezpiecza przed SARS, tylko dlatego, że zabezpiecza przed infekcją, zarówno wirusową jak i bakteryjną.
Teraz też WHO mówi, że należy się szczepić przeciw zwykłej grypie nie dlatego, że szczepionka zabezpiecza przed ptasią grypą, czy przed pandemią spowodowaną ptasią grypą, ale po to, by nie dopuścić do podwójnego zakażenia w organizmie człowieka ptasim wirusem grypy i ludzkim wirusem grypy, w rezultacie czego doszłoby do powstania mieszańca genetycznego, który nabrałby cech transmisji z człowieka na człowieka.
Tej jesieni, kiedy pojawiły się pierwsze informacje o ptasiej grypie, ludzie ruszyli przecież do aptek po szczepionki.
- Nic podobnego. Chociaż WHO prosi nieustannie wszystkie kraje o zwiększenie tzw. przeszczepialności, to Polacy, choć panicznie i zupełnie niezasadnie boją się ptasiej grypy, to przeciw tej sezonowej, naprawdę groźnej, zaszczepiło się tylko 8,3 proc. populacji naszego kraju.
Może dlatego, że nie było szczepionki?
- Szczepionki są na rynku do tej pory, firmy się zmobilizowały i dostarczyły tyle, ile trzeba. (PAP)