Nie chciał wyjść z więzienia - musieli go wyrzucić
Władze kubańskie zwolniły kolejnego dysydenta, Angela Moyę. Podobnie jak zwolniony na krótko przed nim Hector Maseda, Moya znalazł się na wolności wbrew swej woli.
Moya, którego decyzja zwolnienia została ogłoszona już ponad tydzień temu, nie chciał opuścić więzienia argumentując, że najpierw powinni zostać wypuszczeni chorzy więźniowie polityczni.
Maseda również odmawiał wyjścia na wolność, domagając się od władz uznania go za osobę całkowicie niewinną. Obaj odmawiali też udania się na emigrację, co było warunkiem władz wypuszczenia ich na wolność
W końcu Maseda, a nieco później Moya, zostali siłą usunięci z budynku więzienia. Strażnicy oświadczyli im, że nie mogą tam pozostać, nawet jeśli tego chcą.
Maseda jest mężem Laury Pollan a Moya Berthy Soler, dwóch przywódczyń opozycyjnego ugrupowania Dam w Bieli zrzeszającego żony i matki uwięzionych działaczy opozycji. Od roku 2003 członkinie ugrupowania co niedzielę przechodzą w pochodzie ulicami Hawany.
Maseda i Moya byli jednymi z 75 opozycjonistów aresztowanych w 2003 roku na fali represji. W lipcu 2010 roku obecny przywódca Kuby Raul Castro zawarł porozumienie z Kościołem katolickim zgadzając się zwolnić 52 więźniów politycznych. Władze postawiły jednak warunek, aby opuścili oni kraj udając się na emigrację do Hiszpanii.
Dotychczas uwolniono 41 więźniów. Prawie wszyscy wyemigrowali z Kuby do Hiszpanii wraz z rodzinami.