"Nie chcę już waszych słów". Magdalena Adamowicz apeluje

W Gdańsku ma miejsce uroczystość przy tablicy upamiętniającej śmierć prezydenta Pawła Adamowicza. - Niektórzy z was pytają, czy ja mogę wybaczyć. Inni chcą wiedzieć, czy czas leczy rany. Czy spojrzę mordercy w oczy, czy moje córki będą żyły normalnie. Czy śmierć Pawła czegoś nas nauczyła - mówiła Magdalena Adamowicz, dodając, że te pytania zadają ci, którzy "nie robili nic przez ostatnie cztery lata".

.
.
Źródło zdjęć: © East News | Beata Zawrzel/REPORTER

13.01.2023 | aktual.: 13.01.2023 19:33

- Każdego dnia dziękuję za ludzi, którzy stoją obok mnie. Za ludzką solidarność i czułość - zaczęła Magdalena Adamowicz.

Wdowa po prezydencie Gdańska wspominała pytania, z którymi się mierzy. - Niektórzy z was pytają, czy ja mogę wybaczyć. Inni chcą wiedzieć, czy czas leczy rany. Czy spojrzę mordercy w oczy, czy moje córki będą żyły normalnie. Czy śmierć Pawła czegoś nas nauczyła - wyliczała, podkreślając, że słyszy je ze strony tych, którzy "nie zrobili nic przez ostatnie cztery lata".

- Dzisiaj ja skieruję do was swoje pytania. Kto z was zrobił krok wstecz w waszej zaciętej nienawiści? Kto z was przeprosił za hejt, za sianie pogardy? Kto z was zrozumiał, że słowo zabija? Kto z was nie zabije więcej dla władzy? - pytała Adamowicz.

Przemawiając, zaznaczyła też, że nie chce już słów. - Chcę waszych czynów. Skończcie, skończcie z nienawiścią. Skończcie wreszcie zabijać - zaapelowała.

Głos zabrał też Piotr Adamowicz, który przekazał, że Teresa Adamowicz nie była w stanie pojawić się na uroczystości. - Wczoraj jeszcze chciała tutaj być, ale emocje są cały czas bardzo silne - wyjaśnił.

Poseł PO mówił, że morderstwo jego brata nie zmieniło niczego w życiu publicznym. - Dalej mamy do czynienia z tępą, brutalną propagandą. Z tępymi, chamskimi paskami informacyjnymi. Z wielokrotnie powtarzanym zwrotem "fur Deutschland". Ta maszyneria nienawistnej propagandy działa - stwierdził.

Donald Tusk wspominał chwile, kiedy zmarł Paweł Adamowicz. - Tak, jak wtedy, tak i dzisiaj jestem tutaj jako gdańszczanin i jego przyjaciel, właściwie od zawsze. Wtedy trudno było nam nawet mówić, bo przełykaliśmy łzy, wszyscy byliśmy bardzo poruszeni i przyrzekliśmy Pawłowi, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby nienawiść i pogarda zniknęły z polskiego życia publicznego i żeby już nigdy zło nie zatriumfowało, szczególnie w tak brutalny sposób, jak tutaj, w tym miejscu, cztery lata temu - mówił szef PO.

- Chcę powtórzyć te słowa, drogi Pawle. My przyjdziemy w piątą rocznicę, tu, w to miejsce i powiemy tobie, że nasze zadanie wykonaliśmy najlepiej jak potrafiliśmy. Że uwolnimy nasze miasto i naszą ojczyznę, ale też nasze myśli i emocje, od zła, od nienawiści, od pogardy tak, jak ty tego zawsze chciałeś - zapowiedział lider PO.

- Będziemy o tobie pamiętać i tak długo, jak będziemy o tobie pamiętać, będziemy wiedzieli, że dobro musi zwyciężyć zło i że to jest nasze najważniejsze zadanie. Do zobaczenia za rok, Pawle - dodał Tusk.

Śmierć prezydenta Adamowicza

W piątek mijają cztery lata od zamachu na Pawła Adamowicza. 13 stycznia 2019 r. sprawca, w trakcie finału WOŚP wbiegł na scenę i ranił nożem prezydenta Gdańska. Następnego dnia Paweł Adamowicz zmarł.

13 stycznia 2019 r. w trakcie trwającego w Gdańsku finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy ówczesny prezydent Gdańska, 53-letni Paweł Adamowicz, zwrócił się do zebranych na Targu Węglowym: "To jest cudowny czas dzielenia się dobrem. Jesteście kochani, Gdańsk jest najcudowniejszym miastem na świecie".

Dodał wówczas, że "Gdańsk jest szczodry. Gdańsk dzieli się dobrem. Gdańsk chce być miastem solidarności".

Po słowach Adamowicza rozpoczęło się tradycyjne odliczanie przed "Światełkiem do nieba". Na scenę, nie powstrzymywany przez nikogo, wbiegł nieznany wówczas mężczyzna i zadał prezydentowi kilka ciosów nożem.

Adamowicz trzymając się za brzuch usiadł na głośniku. Jego zamachowiec, wyrwał mikrofon konferansjerowi i powiedział: "Halo! Halo! Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinny w więzieniu, siedziałem niewinny w więzieniu. Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz".

Prezydenta reanimowano na scenie. Później przewieziono karetką do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, gdzie przeprowadzono operację.

14 stycznia 2019 r., po kilku godzinach od operacji, do dziennikarzy ustawionych przed budynkiem szpitala, wyszli lekarze i ogłosili, że "przegrali walkę o życie pana prezydenta". Dyrektor ds. lecznictwa UCK w Gdańsku dr Tomasz Stefaniak z trudem powiedział, że "Pan prezydent Adamowicz zmarł. Cześć jego pamięci".

Czytaj też:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (240)